Reklama

Marek Migalski i nacjonalistyczny spisek

„Naród urojony" Marka Migalskiego jest połączeniem erudycyjnego wywodu i błędnych założeń, ciekawych uwag i kompletnie nietrafionych wniosków.

Aktualizacja: 22.10.2017 05:20 Publikacja: 19.10.2017 15:35

Marek Migalski

Marek Migalski

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Wyobraźcie sobie państwo pana Jourdaina, który nagle odkrył, że mówi prozą. Patrzy w prawo, patrzy w lewo i nagle odkrywa, że inni też mówią prozą. Nagle uzmysławia sobie, że w szkole uczono go też mówić prozą, podobnie mówi ksiądz w kościele, a nawet w ten sposób rozmawiał ze swoimi rodzicami. Nawet jego najlepszy przyjaciel, którego uważał za postać całkiem nonkonformistyczną i nieidącą za głosem większości, też mówi prozą. I wtem w głowie pana Jourdaina pojawia się myśl: a może to jeden wielki spisek? Może ktoś wymyślił mówienie prozą w taki sposób, żeby wpłynąć na całe pokolenia ludzi, a nikt z nich sobie tego nie uświadamia? Miliony autorów powieści, dziennikarzy i zwykłych ludzi przekazują swoją wizję świata prozą, po to, by utrwalić ją jako wyższy sposób komunikacji. A przecież wiadomo, że natura tak stworzyła człowieka, że od urodzenia mówi wierszem. Książka telefoniczna? Nawet ona jest pisana prozą, podobnie jak prognoza pogody. Opowiadania, podręczniki? Wszystko proza.

Pozostało jeszcze 89% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Dora Maar. Dwa oblicza miłości” i „Szukając Dory Maar”: Dwa portrety surrealistki
Plus Minus
„Fantastyczna 4: Pierwsze kroki”: Komiks z nutą konserwatywną
Plus Minus
„Za tamtymi drzwiami”: To, co w pamięci jeszcze płonie
Plus Minus
„Tkacze burz / Storm Weavers”: Krasnoludy dla singli
Plus Minus
„Książka na wojnie. Czytanie w ogniu walki”: Broń z papieru
Reklama
Reklama