Mistrzostwa świata piłkarzy ręcznych. Mimo porażki Polacy nie chowali głów w piasek

Po klęsce ze Słowenią w reprezentacji Polski panuje grobowa atmosfera. Awans do ćwierćfinału i w konsekwencji gra o igrzyska olimpijskie w Paryżu za mgłą.

Publikacja: 16.01.2023 03:00

Polska–Słowenia 23:32. Aleks Vlah w ataku na polską bramkę

Polska–Słowenia 23:32. Aleks Vlah w ataku na polską bramkę

Foto: PAP/Zbigniew Meissner

Każdy ma świadomość, że na najważniejszej imprezie trener i zawodnicy dali plamę. Bardzo skomplikowali sobie sytuację na turnieju, bo teraz, żeby myśleć o awansie do ćwierćfinału, muszą wygrać w Krakowie cztery mecze, w tym z bardzo silną Hiszpanią i Czarnogórą. Emocje dla polskich kibiców mogą się skończyć już w środę, bo wtedy zaplanowany jest mecz zwycięzcy Grupy A z trzecim zespołem Grupy B, a prawdopodobne będzie to starcie Polski z Hiszpanią.

Porażka ze Słowenią oznacza też, że Polacy znacznie ograniczyli swoje szanse na miejsce w turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk, choć zupełnie ich nie stracili. Można się tam dostać także dzięki przyzwoitemu występowi w mistrzostwach Europy.

Jedno trzeba trenerowi Patrykowi Romblowi i jego zawodnikom oddać. Nie chowają głów w piasek, nie wysyłają na konferencje kucharzy i nie kłócą się z dziennikarzami, jak zdarzało się reprezentacji futbolowej. W niedzielę na spotkanie w dziennikarzami przyszli najważniejsi ludzie w drużynie: selekcjoner, kapitan Piotr Chrapkowski, Maciej Gębala i Arkadiusz Moryto.

Czytaj więcej

Sławomir Szmal: Tylko rodzina i piłka ręczna

– To była ciężka noc, ale rozdrapywanie teraz tego spotkania nie ma większego sensu. Zawodnicy doskonale wiedzą, że nie byliśmy nawet blisko tego, co sobie założyliśmy i należy o tym zapomnieć. Na analizy przyjdzie czas później. Teraz czekają nas cztery kolejne spotkania mistrzostw świata i te cztery spotkania musimy wygrać – powiedział Patryk Rombel.

W grze Polaków zawiodło praktycznie wszystko: atak ze środka i skrzydeł, obrona, gra bramkarzy i to niezależnie od tego, kto akurat był na parkiecie. – Można było przypuszczać, że atakiem nie wygramy, bo nie mamy tylu argumentów i długiej ławki, żeby przez 60 minut grać na równym poziomie. Niestety, zabrakło też twardej obrony, która była naszą wizytówką. W ataku pozycyjnym Słoweńcy grali perfekcyjnie, gubili naszych środkowych obrońców – ocenia dla „Rz” były reprezentant Polski Tomasz Rosiński.

Transmisje w TVP Sport i Viaplay

Polacy pod wodzą trenera Rombla przygotowywali się przez ostatnich kilka lat do tych mistrzostw świata. Wszystko było temu podporządkowane. – Nie rozliczam naszej reprezentacji, turniej trwa, matematyczne szanse są, a drużyna może zatrzeć złe wrażenie. Nie chcę, żeby wyszło na to, że przez cztery lata szykowaliśmy się do meczu z Arabią Saudyjską, żeby wyjść z grupy. Cały czas słyszeliśmy, że jesteśmy niedaleko czołówki. Takie mecze nie mogą się zdarzać, bo zawodnicy mają już doświadczenie na arenie międzynarodowej. Taka postawa jest dla mnie niezrozumiała, tym bardziej że mamy imprezę stulecia w polskiej piłce ręcznej – komentuje w rozmowie z „Rz” był reprezentant Polski Grzegorz Tkaczyk.

Jednak były kapitan kadry nie dopuszcza do siebie myśli, że Biało-Czerwoni nie poradzili sobie z presją. – Jeśli presja paraliżuje w drugim meczu grupowym, to ja tego nie rozumiem. To nie był półfinał. Przeciwnikiem była Słowenia, czyli drużyna w naszym zasięgu. Trener objął kadrę w rozsypce, po zmianie generacji, ale celem było przygotowanie się do mistrzostw świata – zaznacza Tkaczyk.

Słaby występ może zaszkodzić całej piłce ręcznej. Polacy na drugą rundę przenoszą się z Katowic do krakowskiej Tauron Areny i kiepska atmosfera oraz puste trybuny nie pomogą w rozmowach ze sponsorami Związku Piłki Ręcznej w Polsce. W kłopoty, po wycofaniu się głównego sponsora, może też wpaść Industria Kielce. Na razie warto pocieszać się małymi rzeczami. – Miejmy nadzieję, że wygramy z Arabią Saudyjską, a potem trzy kolejne spotkania – mówi Rosiński.

Nadzieja w tym, że za kilka lat reprezentacja może być silniejsza. Juniorzy awansowali do MŚ do lat 21. – To jest rocznik, który znam, bo większość to uczniowie SMS Kielce i oglądam ich mecze. Są też chłopcy z Płocka. Coś drgnęło i na pewno kilku z nich zapuka do kadry – uważa Tkaczyk.

Ostatni mecz Polaków w pierwszej rundzie grupowej – z Arabią Saudyjską – dziś o godz. 20.30.

Każdy ma świadomość, że na najważniejszej imprezie trener i zawodnicy dali plamę. Bardzo skomplikowali sobie sytuację na turnieju, bo teraz, żeby myśleć o awansie do ćwierćfinału, muszą wygrać w Krakowie cztery mecze, w tym z bardzo silną Hiszpanią i Czarnogórą. Emocje dla polskich kibiców mogą się skończyć już w środę, bo wtedy zaplanowany jest mecz zwycięzcy Grupy A z trzecim zespołem Grupy B, a prawdopodobne będzie to starcie Polski z Hiszpanią.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka ręczna
Turniej Final4 troszkę bliżej. Industria Kielce pokonała Magdeburg sc
Piłka ręczna
Dlaczego Sławomir Szmal rusza po władzę w polskiej piłce ręcznej
Piłka ręczna
Industria Kielce przed Final Four Ligi Mistrzów. Teraz czas na marzenia
Piłka ręczna
Nowa impreza na mapie piłki ręcznej. ZPRP zorganizuje Superpuchar Polski
Piłka ręczna
Liga Mistrzów. Czy Industria Kielce i Wisła Płock wywalczą awans do Final Four?