W świetle zakazu wysyłkowej sprzedaży leków na receptę, wydanego przez ministra zdrowia, [b]wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie z 7 maja 2009 r. (sygn. VII SA/Wa 392/09)[/b], poprzedzony wcześniejszym orzeczeniem Naczelnego Sądu Administracyjnego, może mieć zasadnicze znaczenie dla aptek internetowych.
Oba sądy dały jasno do zrozumienia, że [b]aby sprzedaż leków na receptę uznać za wysyłkową, trzeba ją najpierw prawidłowo zdefiniować. A z tym są kłopoty.[/b]
Zakazując właścicielce apteki "Pod Różą" w Warszawie sprzedaży wysyłkowej lekarstw na receptę, mazowiecki oraz główny inspektor nadzoru farmaceutycznego posłużyli się definicją z ustawy o VAT, mówiącej o dostawie towarów. Definicję tę zaakceptował – dodając do niej pojęcie "sprzedaż wysyłkowa" z kodeksu cywilnego – również WSA w Warszawie rozpatrujący (w marcu 2008 r.) po raz pierwszy skargę właścicielki apteki.
Zainteresowana daremnie przekonywała, że nie prowadzi takiej sprzedaży. Recepta dostarczona przez osobę upoważnioną przez pacjenta realizowana jest w aptece i ta sama osoba odwozi lek na miejsce. Jest to więc usługa dowozu leków, a nie sprzedaż.
WSA podzielił jednak stanowisko głównego inspektora nadzoru farmaceutycznego, według którego apteka dowoziła pacjentom zamawiane przez nich leki na receptę, co w świetle obu definicji stanowi sprzedaż wysyłkową niedozwoloną na mocy art. 68 ust. 3 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=10F3D71AA2D0C1EE8DB08909E88BC509?id=262765]prawa farmaceutycznego[/link]. Zezwala on tylko na wysyłkową sprzedaż produktów leczniczych bez recepty.