Sędziowie wolą popierać swoich

Krajowa Rada Sądownictwa nie powinna ograniczać liczby zgłaszanych prezydentowi wniosków o mianowanie na wolne stanowiska sędziowskie nawet wówczas, gdy chętnych jest więcej niż etatów

Aktualizacja: 10.08.2009 07:58 Publikacja: 10.08.2009 06:30

Sędziowie wolą popierać swoich

Foto: Fotorzepa, Jak Jakub Dobrzyński

Takiego zdania jest Sąd Najwyższy ([b]sygn. III KRS 9/08[/b]), który zajmował się ostatnio sprawą adwokatki Ewy T. Ubiegała się ona o powołanie na urząd sędziego w jednym z sądów okręgowych. Razem z nią do konkursu stanęło dziewięciu innych kandydatów – sędziów rejonowych. Chętnych do objęcia urzędu było dziesięciu, a etatów – dziewięć.

Ostatecznie (po przeprowadzeniu całej żmudnej procedury opiniowania) KRS podjęła uchwałę, że mecenas T. nie zostanie przedstawiona prezydentowi z wnioskiem o powołanie. Z jej uzasadnienia nie wynikało, jakimi kryteriami kierowała się rada, odrzucając kandydaturę adwokatki, a pozostawiając wszystkich pozostałych sędziów. Ci ostatni zostali przez KRS ocenieni dużo wyżej, zyskali też dużo większe poparcie Zgromadzenia Ogólnego Przedstawicieli Sędziów. O pominięciu adwokatki zdecydowało jednak to, że chętnych było więcej niż miejsc.

Kobieta odwołała się od uchwały do SN. Uważała, że oceniono ją niesprawiedliwie i na podstawie niejasnych kryteriów. Poza tym w kwestionariuszu oceny KRS wpisała nieprawdziwe dane. Ewa T. twierdziła też, że mniejsze poparcie jej kandydatury wynika z solidarności środowiska sędziowskiego, w imię której adwokaci i radcowie prawni przegrywają w konkurencji z sędziami, uzyskując minimalne liczby głosów bez względu na doświadczenie. Krótko mówiąc – KRS wolała poprzeć sędziów niż przedstawiciela adwokatury. Adwokatka dowodziła, że ma doświadczenie dużo większe niż kilku sędziów, których wnioski o nominacje trafiły do prezydenta.

SN przyznał rację Ewie T. i podzielił jej zarzuty. Przypomniał też radzie, że skoro nie ma ona decyzyjnego wpływu na obsadę wolnych stanowisk sędziowskich – ponieważ o mianowaniu decyduje prezydent – to nie powinna w takiej sytuacji ograniczać liczby wniosków. Wprost przeciwnie – [b]kandydatów powinno być jak najwięcej, aby prezydent mógł wybrać z nich najlepszych[/b].

„Taka praktyka ograniczy liczbę odwołań od uchwał KRS o nieprzedstawieniu wniosków o powołanie do pełnienia urzędu sędziego, którymi kandydaci czują się pokrzywdzeni, gdyż na ogół odczuwają je jako krzywdzące lub dyskredytujące ich dotychczasowe osiągnięcia zawodowe” – uzasadnił w postanowieniu SN.

[b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2009/08/10/sedziowie-wola-popierac-swoich/]Skomentuj ten artykuł[/link] [/b]

Takiego zdania jest Sąd Najwyższy ([b]sygn. III KRS 9/08[/b]), który zajmował się ostatnio sprawą adwokatki Ewy T. Ubiegała się ona o powołanie na urząd sędziego w jednym z sądów okręgowych. Razem z nią do konkursu stanęło dziewięciu innych kandydatów – sędziów rejonowych. Chętnych do objęcia urzędu było dziesięciu, a etatów – dziewięć.

Ostatecznie (po przeprowadzeniu całej żmudnej procedury opiniowania) KRS podjęła uchwałę, że mecenas T. nie zostanie przedstawiona prezydentowi z wnioskiem o powołanie. Z jej uzasadnienia nie wynikało, jakimi kryteriami kierowała się rada, odrzucając kandydaturę adwokatki, a pozostawiając wszystkich pozostałych sędziów. Ci ostatni zostali przez KRS ocenieni dużo wyżej, zyskali też dużo większe poparcie Zgromadzenia Ogólnego Przedstawicieli Sędziów. O pominięciu adwokatki zdecydowało jednak to, że chętnych było więcej niż miejsc.

Prawo karne
Morderstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Obrońca podejrzanego: nie przyznał się
Ubezpieczenia i odszkodowania
Rekordowe odszkodowanie dla pacjenta. Miał operację kolana, wypisano go bez nogi
Prawo dla Ciebie
Jest decyzja SN ws. wytycznych PKW. Czy wstrząśnie wyborami?
Prawo karne
Mieszkanie Nawrockiego. Nieprawdziwe oświadczenia w akcie notarialnym – co na to prawo karne?
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem