Reklama
Rozwiń

Za naruszenie godności należy się także zadośćuczynienie

Za naruszenie cudzych dóbr osobistych w materiale prasowym odpowiada także redaktor lub inna osoba, która spowodowała jego opublikowanie

Publikacja: 23.12.2010 03:56

Za naruszenie godności należy się także zadośćuczynienie

Foto: www.sxc.hu

[b]Sąd Najwyższy (I CSK 11/10)[/b] w wyroku stwierdził, że odpowiedzialność ta, przewidziana w art. 38 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=CC88846C4CC99889907DC95F5D150A69?id=71966]ustawy z 1984 r. – Prawo prasowe [/link](p.p.), ciąży na osobie, która była redaktorem naczelnym w chwili publikacji.

W sprawie tej chodzi o artykuł zamieszczony w „Super Expressie” 30 maja 2003 r. „Aniołów nie ma”. Dotyczył on sytuacji w jednym z domów dziecka, a jego negatywną bohaterką była ówczesna dyrektorka placówki Bożena M. Przypisano jej w nim zachowania, których – jak stwierdził potem sąd – nie było. Chodzi m.in. o stwierdzenia: „Pani dyrektor bije, wyzywa i pokazuje fuck you”, „dzieci działają jej na nerwy”, „konfliktowa, nerwowa”.

Bożena M. po tej publikacji dwukrotnie bezskutecznie zwracała się do redaktora naczelnego o opublikowanie jej odpowiedzi, ale spotkała się z odmową. Przeciwko niej toczyła się sprawa karna o stosowanie przemocy i gróźb wobec wychowanków, ale zakończyła się w II instancji wyrokiem uniewinniającym.

W pozwie przeciwko Małgorzacie J., ówczesnemu redaktorowi naczelnemu „SE” i wydawcy tego dziennika, Bożena M. domagała się przeprosin na łamach gazety za naruszenie jej dóbr osobistych – godności i dobrego imienia, zadośćuczynienia pieniężnego za wyrządzoną jej krzywdę oraz zobowiązania do opublikowania odpowiedzi na artykuł.

Sąd I instancji uwzględnił te żądania. Uznał, że choć autorka spornego artykułu działała w interesie społecznym, nie może powoływać się na brak bezprawności. Nie zachowała bowiem należytej staranności podczas zbierania materiałów, do jakiej zobowiązuje dziennikarzy art. 12 ust. 1 p.p. Rozmawiała tylko z wychowankami i Ingą S. pozostającą z dyrektorką w jawnym konflikcie. Redaktor naczelny nie wykazał, by wystąpiła któraś z okoliczności wskazanych w art. 33 p.p., uzasadniających odmowę opublikowania odpowiedzi Bożeny M. Sąd zobowiązał wszystkich pozwanych do poinformowana w „SE”, że w artykule tym zostały zawarte „wiadomości nieścisłe, nieprawdziwe, a nadto wyrażone w sposób wulgarny”, które naruszyły godność byłej dyrektorki, a także do przeprosin.

Reklama
Reklama

Sąd II instancji zmienił wyrok w ten sposób, że obniżył zadośćuczynienie zasądzone solidarnie od pozwanych z 35 do 20 tys. zł.

W skardze kasacyjnej pozwani powoływali się na art. 10 konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności wyznaczający szeroki zakres wolności prasy. Kwestionowano w niej m.in. naruszenie art. 38 p.p. wskutek uznania, że redaktor naczelny odpowiada za każdą publikację. Argumentowali, że według tego przepisu odpowiedzialność cywilną za naruszenia prawa spowodowane opublikowaniem materiału prasowego ponosi autor, redaktor lub inna osoba, „którzy spowodowali jego opublikowanie”, a nie redaktor naczelny.

Sąd Najwyższy skargę kasacyjną oddalił. Sędzia Dariusz Dończyk, odnosząc się do ostatniego zarzutu, tłumaczył, że art. 38 p.p. trzeba wykładać tak, by umożliwić na jego podstawie ochronę skuteczną, a nie iluzoryczną. Osoba domagająca się jej nie ma możliwości ustalenia, kto faktycznie odpowiada za opublikowanie, i formułowania racjonalnych wniosków dowodowych w tym zakresie. Dlatego odwołać się trzeba do art. 25 ust. 1 i ust. 4 p.p., według których redaktor naczelny kieruje redakcją i odpowiada za treść przygotowanych przez nią materiałów prasowych. Wynika z nich domniemanie, które redaktor naczelny może obalić, wykazując, że ze względu na chorobę czy inne okoliczności nie miał faktycznie wpływu na publikację. Mariusz Z. tego nie potwierdził.

Także w ocenie SN dziennikarka nie wykazała należytej staranności podczas zbierania materiałów.

– Jeśli do przeprosin dochodzi w niedługim czasie, daje to pokrzywdzonemu większą satysfakcję. Cóż z przeprosin po latach – mówił sędzia. Tym bardziej uzasadnione było przyznanie zadośćuczynienia pieniężnego za wyrządzoną krzywdę.

SN nakazał też zamieszczenie na łamach „SE” odpowiedzi Bożeny M. na artykuł. Jej treść została przytoczona w wyroku I instancji.

[b]Sąd Najwyższy (I CSK 11/10)[/b] w wyroku stwierdził, że odpowiedzialność ta, przewidziana w art. 38 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=CC88846C4CC99889907DC95F5D150A69?id=71966]ustawy z 1984 r. – Prawo prasowe [/link](p.p.), ciąży na osobie, która była redaktorem naczelnym w chwili publikacji.

W sprawie tej chodzi o artykuł zamieszczony w „Super Expressie” 30 maja 2003 r. „Aniołów nie ma”. Dotyczył on sytuacji w jednym z domów dziecka, a jego negatywną bohaterką była ówczesna dyrektorka placówki Bożena M. Przypisano jej w nim zachowania, których – jak stwierdził potem sąd – nie było. Chodzi m.in. o stwierdzenia: „Pani dyrektor bije, wyzywa i pokazuje fuck you”, „dzieci działają jej na nerwy”, „konfliktowa, nerwowa”.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Spadki i darowizny
Jak długo można żądać zachowku? Prawo jasno wskazuje termin przedawnienia
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Prawnicy
Prof. Marcin Matczak: Dla mnie to podważalny prezydent
Prawo karne
Andrzej Duda zmienia zdanie w sprawie przepisów o mowie nienawiści
Matura i egzamin ósmoklasisty
Uwaga na świadectwa. MEN przypomina szkołom zasady: nieaktualne druki do wymiany
Prawo karne
Ziobrowe prawo trzyma się mocno. Dlaczego resort Bodnara wstrzymuje zmiany
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama