Takiego zdania jest [b]Sąd Najwyższy (sygn. I KZP 36/09)[/b], który orzekł w sprawie Mirosława P. skazanego za jazdę po pijanemu na dziesięć miesięcy ograniczenia wolności (prace społeczne) i zwolnionego z kosztów sądowych. Orzeczenie uprawomocniło się bez zaskarżenia.
Kilka miesięcy później jednak kasację na niekorzyść oskarżonego w części dotyczącej orzeczenia o karze wniósł prokurator generalny. Chodziło o to, że sąd nie wymierzył P. obligatoryjnego zakazu prowadzenia pojazdów. Prokurator wniósł o uchylenie wyroku w tej części i przekazanie sprawy sądowi rejonowemu do ponownego rozpoznania. Trzyosobowy skład SN, który najpierw zajął się sprawą, nabrał wątpliwości, czy i w jakim zakresie wolno mu uchylić orzeczenie. Nie pomogło tu dotychczasowe orzecznictwo. Według jednych orzeczeń należy uchylić cały wyrok, według innych uchylenie powinno nastąpić tylko co do brakującego rozstrzygnięcia. Sprawa trafiła więc do siedmioosobowego składu SN. Ten przesądził, że w postępowaniu kasacyjnym niemożliwe jest uchylenie orzeczenia wyłącznie w części, której wyrok nie zawiera (a więc co do braku rozstrzygnięcia w kwestii środka, którego umieszczenie było obowiązkiem sądu).
Przedmiotem zaskarżenia i zarzutu, a w konsekwencji uchylenia orzeczenia można uczynić tylko tę jego zaskarżoną część (tu dotyczącą całej kary), która obarczona jest owym brakiem, a uchylenie powinno nastąpić w zakresie umożliwiającym usunięcie tego uchybienia (dopisanie zakazu) – uchwalił SN.