[b]To wniosek z orzeczenia Sądu Najwyższeg z 30 października 2008 r. (sygn. II CSK 242/08)[/b].
Choć takie bankructwa to sytuacje dość typowe, to jednak podobne sprawy nie trafiały zbyt często do sądów. Prawdopodobnie małżonkowie zwykle w razie kryzysu finansowego współpracują, a nie wykorzystują okazję, by przejąć część majątku drugiej strony.
Nie wiemy, czym kierował się Władysław T., hurtownik, przedsiębiorca z Wielkopolski (jednoosobowy, zarejestrowany w gminie) – czy chciał przy okazji kryzysu zwiększyć swój majątek kosztem żony (później zresztą zaczęli się rozwodzić)? Może tylko przejąć nad nim kontrolę, aby poprawić swoją pozycję w negocjacjach z wierzycielami?
Otóż gdy sąd ogłosił jego upadłość z możliwością zawarcia układu z wierzycielami, wystąpił do miejscowego sądu wieczystoksięgowego, by trzy należące do państwa T. nieruchomości (w tym hurtownię i dom rodzinny) przepisał na niego. Chciał być wpisany w księdze wieczystej jako ich wyłączny właściciel. Sąd rejonowy uwzględnił wnioski, ale okręgowy zmienił te postanowienia.
Władysław T. próbował odwrócić bieg spraw przed Sądem Najwyższym. Jego pełnomocnik mec. Marcin Szwanenfeld jako podstawę prawną przywołał art. 124 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=169085]prawa upadłościowego[/link], który stanowi, że w razie ogłoszenia upadłości jednego z małżonków wspólność ustawowa między nimi ustaje z mocy prawa (z dniem ogłoszenia upadłości), a wspólny majątek przechodzi do masy upadłościowej. – To całkiem racjonalna regulacja – małżonek upadłego może zaś dochodzić swych należności z tytułu jego udziałów w majątku wspólnym, zgłaszając swoją wierzytelność sędziemu komisarzowi. W rozmowie z „Rz” mec. Szwanenfeld przyznał, że np. w wypadku domu mogłoby to oznaczać dla żony tylko prawo do odszkodowania (straciłaby bowiem prawo współwłasności domu).