Część późnych przesiedleńców wróci na Mazury

Zapewnienia urzędników nie dają prawa do gruntu. Rodzina z Mazur będzie musiała opuścić gospodarstwo. Jego własność zachował przesiedleniec

Publikacja: 11.10.2010 04:59

Część późnych przesiedleńców wróci na Mazury

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

– Moi rodzice przejęli gospodarstwo w 1982 r. Wiedzieli, że państwo Łukaszewscy wyjeżdżają do Niemiec. Pytali, czy mogliby zająć się ich ziemią. Odpowiedzieli, że nie widzą problemu. Nawet napisali zrzeczenie – opowiada Kazimierz Smoliński z Kanigowa na Warmii i Mazurach. – Ojciec chodził do naczelnika gminy, by ten zmienił księgi wieczyste. Zapewniano go, że nie ma się czym martwić.

Sytuacja zmieniła się po wejściu Polski do Unii.

– Przyjechał ich syn. Od urzędników dowiedział się, że w księgach wieczystych wciąż jest jego nazwisko. Zaproponowałem mu za nieruchomość 100 tys. zł – opowiada Smoliński. – Ale rzeczoznawca wycenił ziemię na 800 tys. zł. Przecież ojciec chodził i prosił o zmianę tych ksiąg. Teraz nam się mówi, że myśmy czegoś nie dopilnowali – mówi rozgoryczony Smoliński.

[srodtytul]Bo to mienie opuszczone[/srodtytul]

[b]Sąd Najwyższy zajął 7 października stanowisko (sygn. IV CSK 152/10)[/b] takie samo jak w wyroku z grudnia 2005 r. zakończonym wygraną Agnes Trawny, która w 1954 r. odziedziczyła 60-hektarowe gospodarstwo na Mazurach. [b]Zdaniem SN osoby, które po zdeklarowaniu narodowości polskiej zachowały własność, utraciły ją po przesiedleniu do Niemiec. Nie dotyczy to jednak nieruchomości przejętych przez ich następców, zanim ci z kolei się przesiedlili. [/b]

Ojciec Heinricha Lukaschewskiego uzyskał po wojnie stwierdzenie narodowości i polskie obywatelstwo. Uniknął w ten sposób przymusowego przesiedlenia do Niemiec i zachował 26-hektarowe gospodarstwo. Na początku lat 80. za emeryturę rolniczą przekazał je umową Heinrichowi jako swemu następcy. Na początku 1983 r. cała rodzina zrzekła się obywatelstwa i wyjechała na stałe do Niemiec.

Jeszcze przed ich wyjazdem władze zaproponowały zamieszkanie w gospodarstwie wielodzietnej rodzinie Józefa Smolińskiego. W gminie powiedziano mu, że może się wprowadzać, bo to mienie opuszczone.

W 2003 r. Heinrich Lukaschewski zaczął starania o jego odzyskanie. W tym stanie rzeczy Smoliński wystąpił do sądu o stwierdzenie, że jako samoistny posiadacz w dobrej wierze nabył jego własność wskutek zasiedzenia 18 lutego 2003 r.

W myśl art. 172 [link=http://aktyprawne.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr?id=70928]kodeksu cywilnego[/link] samoistny posiadacz nieruchomości w dobrej wierze nabywa jej własność przez zasiedzenie po 20 latach, a posiadacz w złej wierze – po upływie lat 30.

Sąd I instancji uwzględnił wniosek. Przyjął, że jego ojciec wszedł w posiadanie gospodarstwa w dobrej wierze, bo działał w zaufaniu do oświadczenia władzy, że obejmuje grunt niczyj.

[srodtytul]Czy była dobra wiara[/srodtytul]

Sąd II instancji uchylił to postanowienie. Uznał, że Smoliński nie był posiadaczem w dobrej wierze, a więc okres zasiedzenia jeszcze nie upłynął.

Sąd Najwyższy oddalił skargę kasacyjną Smolińskiego, a także Skarbu Państwa, który popierał jego wniosek, a tylko alternatywnie chciał zasiedzenia na swą rzecz. Sędzia Anna Kozłowska stwierdziła, iż zgodnie z orzecznictwem w dobrej wierze jest ten, kto obejmując nieruchomość, pozostawał w błędnym, ale usprawiedliwionym przekonaniu, że nabywa jej własność. Nie ma podstaw – tłumaczyła – aby przejąć bardziej liberalną koncepcję dobrej wiary dla jakiejś grupy osób, np. tzw. późnych przesiedleńców. Ojciec wnioskodawcy wiedział, że nie jest właścicielem. [b]Przyzwolenie na zamieszkanie nie ma nic wspólnego z formułą: otrzymuje pan na własność.[/b]

Sędzia zaznaczyła, że wyjeżdżając do Niemiec, Lukaschewski nie utracił własności. Na podstawie art. 38 ust. 3 ustawy z 1962 r. o gospodarce gruntami w miastach i osiedlach na własność państwa przechodziły tylko nieruchomości osób, które po zdeklarowaniu narodowości polskiej uzyskały obywatelstwo polskie, a utraciły je w związku z wyjazdem z kraju. Lukaschewski nie był taką osobą. Nabył własność na podstawie umowy o rentę ze swoim ojcem.

[ramka][sup]Opinia dla "Rz"[/sup]

[b]Lech Obara[/b] | [i]Kancelaria Radców Prawnych Lech Obara i Współpracownicy[/i]

Postanowienie odmawiające zasiedzenia jest dla rodziny Smolińskich dramatyczne. Po wyrokach Sądu Najwyższego korzystnych dla rodzin, które przejęły nieruchomości po tzw. późnych przesiedleńcach, można było oczekiwać innego rozstrzygnięcia. Mam na myśli m.in. wyroki z 28 stycznia 2009 r. (sygn. IV CSK 339/08) i 15 lipca tego roku (sygn. IV CSK 90/10), w których Sąd Najwyższy wzniósł się ponad gramatyczną wykładnię przepisów. W sprawie z wniosku Smolińskiego przyjął bardzo rygorystyczną wykładnię dobrej wiary. Szkoda że nie wziął pod uwagę innych wartości, takich jak względy słuszności, interesy polskich obywateli, a także stabilizacja stosunków własnościowych.[/ramka]

– Moi rodzice przejęli gospodarstwo w 1982 r. Wiedzieli, że państwo Łukaszewscy wyjeżdżają do Niemiec. Pytali, czy mogliby zająć się ich ziemią. Odpowiedzieli, że nie widzą problemu. Nawet napisali zrzeczenie – opowiada Kazimierz Smoliński z Kanigowa na Warmii i Mazurach. – Ojciec chodził do naczelnika gminy, by ten zmienił księgi wieczyste. Zapewniano go, że nie ma się czym martwić.

Sytuacja zmieniła się po wejściu Polski do Unii.

Pozostało 91% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów