Dyskryminowaniem w rozumieniu art. 18[sup]3a[/sup] [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=B5E347C50E4D2860978BAD3D891C7A48?n=1&id=76037&wid=337521]kodeksu pracy[/link] jest nierówne traktowanie w zatrudnieniu z określonych przyczyn, nie wystarczy wskazanie na „podłoże dyskryminacyjne” – uznał [b]Sąd Najwyższy w wyroku z 3 września 2010 r. (I PK 72/10)[/b].
Według art. 18[sup]3a[/sup] k.p. pracownicy powinni być równo traktowani w zakresie nawiązania i rozwiązania stosunku pracy, warunków zatrudnienia, awansowania oraz dostępu do szkolenia w celu podnoszenia kwalifikacji zawodowych, w szczególności bez względu na płeć, wiek, niepełnosprawność, rasę, religię, narodowość, przekonania polityczne, przynależność związkową, pochodzenie etniczne, wyznanie, orientację seksualną, a także bez względu na zatrudnienie na czas określony lub nieokreślony albo w pełnym lub w niepełnym wymiarze czasu pracy.
Równe traktowanie w zatrudnieniu oznacza niedyskryminowanie w jakikolwiek sposób, bezpośrednio lub pośrednio, z wymienionych wyżej przyczyn.
Przejawem dyskryminowania jest także działanie polegające na zachęcaniu innej osoby do naruszenia zasady równego traktowania w zatrudnieniu lub nakazaniu jej naruszenia tej zasady oraz niepożądane zachowanie, którego celem lub skutkiem jest naruszenie godności pracownika i stworzenie wobec niego zastraszającej, wrogiej, poniżającej, upokarzającej lub uwłaczającej atmosfery (molestowanie).
Skoro kodeks pracy nakazuje pracowników traktować równo i wymienia przy tym określone przyczyny ewentualnej dyskryminacji, to zarzucając pracodawcy naruszenie tych przepisów, trzeba koniecznie podać konkretnie, z jakiego powodu podwładny czuje się dyskryminowany.