Reklama

Adwokat przegrał z sekretarką sądową

To nieprawda, że jeden świadek, że słowo przeciwko słowu, nie pozwalają skazać, ukarać. Sprawa musi tylko trafić na prawników, którzy słowa odczytują w kontekście

Publikacja: 27.02.2011 00:01

Adwokat przegrał z sekretarką sądową

Foto: copyright PhotoXpress.com

Przekonał się o tym Przemysław R., świeżo upieczony adwokat, który nie miał tęgiej miny po reprymendzie, jaką dostał od sędziego Sądu Najwyższego  (sygn. SDI 34/10).

Poszło o stosunkowo niegroźne zachowanie tego prawnika, ale w jego korporacji niedopuszczalne. Jeszcze jako aplikant zadzwonił do sekretariatu Sądu Rejonowego w Pruszkowie, by dowiedzieć się, jaki zapadał wyrok w sprawie o alimenty, którą on (a raczej jego patron) prowadził. Gdy usłyszał, że zapowiedzianego wyroku nie było, że go przesunięto, pozwolił sobie na następującą uwagę: „Dziwne rzeczy dzieją się w tym sądzie, zresztą nie dziwię się, bo ta sędzia różne rzeczy wyprawia na rozprawie".

Sekretarka nie puściła tych słów płazem, zanotowała wypowiedź w notatce urzędowej, która trafiła do Rady Adwokackiej, a ta aplikantowi wytoczyła dyscyplinarkę.

Zgodnie z Kodeksem Etyki Adwokackiej adwokat (tak samo aplikant) obowiązany jest zachować umiar i takt wobec sądu, i urzędów, przed którymi występuje, i nawet w razie niewłaściwego zachowania osób biorących udział w postępowaniu sądowym, powinien wykazać się opanowaniem i taktem.

Sądy korporacyjne poprzestały na umorzeniu sprawy: przewinienie mniejszej wagi, a aplikant przeprosił sędzię. Przypomniały jednak młodemu prawnikowi, że decydując się na zawód adwokata, wziął na siebie wyższe standardy zachowania.

Reklama
Reklama

Ale umorzenie to nie uniewinnienie, więc jednak pewna ujma pozostaje, dlatego Przemysław R. odwołał się do Sądu Najwyższego. Zaprzeczał, by w ogóle takie słowa wypowiedział: – Wszystko można w takiej notce napisać, i nie ma żadnej możliwości weryfikacji, są tylko słowa sekretarki – mówił w ostatnim słowie Przemysław R.

Sąd Najwyższy nie dał wiary tym słowom. – To nieprawa, że nie ma dowodów – powiedział w uzasadnieniu sędzia Stanisław Zabłocki. – Nawet gdyby to były tylko zeznania tej jednej sekretarki, to jest to pełnoprawny dowód, w Polsce nie obowiązuje doktryna „jeden świadek, to żaden świadek", i na podstawie takiego jednego zeznania można być skazanym – mówił sędzia.

– Tym bardziej że pani ta była trzy razy przesłuchiwana w sądach adwokatury i za każdym razem mówiła to samo, choć nieco innymi słowami. Podejrzane byłoby, gdyby mówiła tak samo. Poza tym istotnym świadkiem („ze słyszenia") była sędzia, która po przeprosinach nic do aplikanta już nie miała i uważała całą sprawę za niepotrzebną, ale jej kontynuowanie nie zależało od niej.

Wreszcie sędzia zapytał retorycznie: – Jeśli był pan zupełnie niewinny, to za co pan przepraszał sędzię w przeddzień rozprawy dyscyplinarnej, czy była to tylko czysta kalkulacja na wywarcie na sądzie dyscyplinarnym wrażenia?

Wyrok SN jest ostateczny.

Prawo karne
Prokurator krajowy o śledztwach ws. Ziobry, Romanowskiego i dywersji
Konsumenci
Nowy wyrok TSUE ws. frankowiczów. „Powinien mieć znaczenie dla tysięcy spraw”
Praca, Emerytury i renty
O tym zasiłku mało kto wie. Wypłaca go MOPS niezależnie od dochodu
Samorząd
Więcej czasu na plany ogólne w gminach. Bruksela idzie Polsce na rękę
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama