Sąd II instancji zmienił ten wyrok. Utrzymał jeden nakaz zapłaty 201 tys. zł, a w pozostałym zakresie uznał żądania banku za nieuzasadnione. Zaakceptował rozstrzygnięcie I instancji co do drugiego nakazu zapłaty (na 3201 zł).
Sąd II instancji przyjął, że szkodą wyrządzoną wierzycielowi przez członka zarządu wskutek niezgłoszenia upadłości na czas jest zmniejszenie potencjału majątkowego wierzyciela. Może być jednak tak, że nawet gdyby zobowiązany do tego członek zarządu spółki z o.o. zgłosił ją w terminie, wierzyciel otrzymałby w wyniku podziału środków masy upadłości tylko część swej należności.
Sąd ustalił, że tak byłoby w tej sprawie. Oparł się na opinii biegłej. Wyceniła ona majątek spółki na dzień, w którym Cezary C. powinien był zgłosić upadłość, na 322 tys. zł. W wycenie tej pominięta została wartość maszyn i innych ruchomości, które wskutek przewłaszczenia na zabezpieczenie stały się własnością banku.
Następnie sąd wyliczył hipotetyczne koszty postępowania upadłościowego i pomniejszył o nie wartość majątku spółki, co dało wynik 296 tys. zł. Z tej kwoty, po spłaceniu należności wyższej kategorii niż należności banku (art. 342 Prawa upadłościowego i naprawczego), bank otrzymałby 68 proc., czyli 201 tys. zł. To była – według sądu – wysokość szkody, którą wskutek niezgłoszenia upadłości na czas poniósł bank.
Wyrok II instancji zakwestionowały skargami kasacyjnymi obie strony. Bank przekonywał przede wszystkim, że takie „dzielenie” szkody wierzyciela, jak zrobił to sąd, i przyjęcie, że członek zarządu może uwolnić się od odpowiedzialności za nią w części, nie znajduje podstaw w przepisach prawa.
Chciał zasądzenia od prezesa całej należności wobec spółki, jaka byłaby zgłoszona do masy upadłości, gdyby wniosek o ogłoszenie upadłości znalazł się w sądzie na czas. Nie zgodził się też m.in. z pominięciem przy wycenie majątku spółki wartości przedmiotów objętych umową przewłaszczenia na zabezpieczenia (chodziło o 227 tys. zł).