Utwory ludowe, choćby wycinanki, są tak samo chronione jak inne dzieła.
Organizacja zbiorowego zarządzania prawami autorskimi może zaś żądać – w ramach tzw. roszczenia informacyjnego (art. 104 ust. 2 prawa autorskiego) – podania informacji o zakresie ich wykorzystania. To sedno czwartkowego wyroku Sądu Najwyższego. Problematyka wykorzystania sztuki ludowej prawie nie trafia do sądów. Może dlatego, jak mówił adwokat Michał Błeszyński, pełnomocnik Stowarzyszenia Twórców Ludowych w Lublinie, że tę sferę twórczości traktuje się jako dobro ogólnie dostępne.
Tę sprawę wszczęła Helena Miazek, znana ludowa twórczyni wycinanek z Łowickiego, która na opakowaniach czekoladek firmy Wawel dostrzegła elementy swoich wycinanek, a znany etnograf Marian Pokropek stwierdził, że można na nich rozpoznać jej twórczą rękę. Z kolei Wawel dowodził, że plastyczka, która etykiety przygotowała, korzystała z wycinanek innego twórcy ludowego.
Sądy niższych instancji oddaliły pozew, uznając, że organizacja zbiorowego zarządzania musi wskazać konkretne utwory, o które pyta, a jeśli nie ma tych danych, to inne roszczenia, jak wynagrodzenie, też odpadają.
Sąd Najwyższy był innego zdania (sygnatura akt III CSK 30/11).