Naruszenie mogą wywołać w obu wypadkach te same czyny, np. publikacja czy pomówienie. To sedno piątkowego wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt: I CSK 790/10).
Kwestia ta wynikła w sprawie o ochronę dóbr osobistych, którą Presspublica, wydawca „Rzeczpospolitej", oraz dwoje jej byłych dziennikarzy wytoczyli Jerzemu Urbanowi, redaktorowi naczelnemu tygodnika „Nie", i spółce Urma, wydawcy tego pisma. Chodziło o publikację „Wojna łapówkarzy z korupcją", której już sam tytuł sugerował, że dziennikarze mieli zamieścić tekst za łapówkę, czego tygodnik nie wykazał przed sądem.
Sądy niższych instancji uznały winę pozwanego pisma, zasądziły przeprosiny i zapłatę 10 tys. zł na cel charytatywny (powodowie domagali się 50 tys. zł).
Sąd apelacyjny o tyle zmienił wyrok, że wyłączył z bezpośrednich beneficjentów tego orzeczenia Presspublicę, przyjmując, że „w okolicznościach niniejszej sprawy" nie doszło do naruszenia dóbr osobistych wydawcy, czyli Presspubliki. Ponadto, zasądzając zadośćuczynienie na cel charytatywny na podstawie art. 448 kodeksu cywilnego, przyjął, że kwota powinna „odpowiadać przeciętnej stopie społeczeństwa".
Oba te ustalenia zwalczała przed Sądem Najwyższym adwokat Barbara Kondracka, pełnomocnik powodów, a teraz już tylko wydawcy, gdyż dziennikarze nie mieli interesu skarżyć wyroku.