Sąd Najwyższy (sygn. akt I PK 67/11)
17 stycznia po raz pierwszy zajął się interpretacją niejasnych przepisów ustawy z 1 lipca 2009 r. o łagodzeniu skutków kryzysu ekonomicznego dla pracowników i przedsiębiorców (dalej: ustawa antykryzysowa).
Sędziowie nie zostawili na niej suchej nitki. Ich zdaniem nie mówi ona wprost, jak traktować długotrwałe umowy terminowe zawarte jeszcze przed wejściem tych przepisów w życie. Nie rozstrzyga także, jakie skutki ma przekroczenie przewidzianego w niej limitu 24 miesięcy dozwolonego zatrudnienia na umowie terminowej.
Sprawa, którą zajął się SN, dotyczyła kobiety zatrudnionej na ponad 24 miesiące, zanim ustawa antykryzysowa nabrała mocy. Jej pracodawca, obawiając się przekształcenia podpisanej umowy w bezterminową, w dniu wejścia tych przepisów w życie poinformował ją o zwolnieniu.
Szybko okazało się jednak, że kobieta jest w ciąży i jej umowa z mocy art. 177 ust. 3 kodeksu pracy przedłużyła się do dnia porodu.