A dyrektywa 2006/112/WE to akt prawny określający podstawowe zasady systemu VAT w Unii Europejskiej. Znają ją studenci, powołują się na nią przedsiębiorcy, stosują urzędnicy. A sędziowie wielokrotnie podkreślali, że ma pierwszeństwo przed polskimi przepisami. To abecadło prawa podatkowego.
O czym zapomniał były minister finansów? O tym, że zgodnie z tą dyrektywą państwa członkowskie mogą wprowadzić odwrócony VAT, zapobiegający wyłudzeniom mechanizm rozliczania podatku przez nabywcę, na różnego rodzaju towary. Między innymi na złom, na którym oszukiwano w Polsce na potęgę. Nim się skarbówka zorientowała, że oszukują i że można temu przeciwdziałać, przestępcy wyłudzili wiele miliardów. „No więc można było (wprowadzić odwrócony VAT na złom – przyp. red.), ale nie znaczy to, że trzeba było" – skwitował Jacek Rostowski.
Podobnie było z innymi towarami. Minister nie pamiętał, czy państwo polskie zrobiło coś, gdy inne kraje Unii Europejskiej wprowadzały przepisy zapobiegające oszustwom na telefonach komórkowych. Nie pamiętał, czy go ostrzegano przed tym, że przestępcy mogą się teraz przenieść do Polski. Nie pamiętał, po co wprowadzono przepis o rozliczeniach zagranicznych podmiotów (zdaniem pytających członków komisji pozwalający na oszustwa) i dlaczego go likwidowano.
„To, że czegoś nie pamiętam, nie znaczy, że tego nie było" – powiedział też były szef resortu finansów.
Przypomnijmy więc, co było: przez wiele lat przestępcy wyłudzali w Polsce VAT. Na wiele sposobów. Oszuści zarabiali na tzw. karuzelach, czyli wielokrotnym obrocie tym samym towarem. Tworzyli fikcyjne firmy, rejestrowane na tzw. słupy, czyli osoby bez żadnego majątku, np. bezdomnych, od których fiskus nie mógł nic wyegzekwować. Wystawiali lewe faktury, które nie dokumentowały faktycznej sprzedaży, służąc jedynie do pomniejszenia VAT, a przy okazji nabicia kosztów w PIT/CIT. Deklarowali, że wysyłają towary do innego kraju, sprzedając je na lewo w Polsce. Przepuszczali produkty przez całą sieć firm, z których jedna znikała z niezapłaconym podatkiem.