W końcu się udało. Trybunał rozstrzygnął o konstytucyjności KRS za trzecim podejściem. Wcześniejsze terminy były niespodziewanie przesuwane.
Czytaj też: Trybunał: sędziów mogą wybierać politycy
Zaskoczenia nie było. Trybunał rozprawił się z głównym zarzutem stawianym od samego początku nowej KRS: że polityczny tryb (przez Sejm) wyboru sędziowskiej części Rady wprowadzony przez Prawo i Sprawiedliwość zagraża sędziowskiej niezawisłości i jest sprzeczny z konstytucją.
TK przypomniał, że KRS nie jest sądem, a konstytucja nie precyzuje, kto wybiera jej sędziowską część, zostawiając to ustawodawcy. Wymaga tylko, by sędziowie-członkowie KRS byli wybierani spośród sędziów. Zarówno zatem polityczny, jak i środowiskowy tryb wyboru sędziów mieści się w standardzie konstytucyjnym, który kształtuje władza polityczna.
Tym orzeczeniem TK zerwał z wykładnią historyczną, która ukształtowała się po Okrągłym Stole, kiedy powołano KRS, uznając, że piastunem czynnego prawa wyborczego do tego organu będą sędziowie.