W aferze, jaka się rozpętała po wszczęciu śledztwa w sprawie organizacji powszechnego głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich nie dziwi ani jego wszczęcie, ani jego umorzenie. Zaskakuje co innego.

Prawnik praktyk śledzący na co dzień prasę, słuchający radia, czy też zerkający w telewizyjne programy informacyjne nie mógł nie wiedzieć, że są zastrzeżenia do bezpieczeństwa wyborów w maju. W tym kierunku szła opinia Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, tak wypowiadali się liczni lekarze praktycy i naukowcy, których przytaczają media niechętne PiS. I nawet głosy odmienne w mediach rządowi przychylnych nie usunęły wątpliwości i podejrzeń, że takie wybory sprowadzą powszechne zagrożenie epidemiczne.