W prowadzone rozwiązania grożą paraliżem postępowań egzekucyjnych, a niezależnie od tego sądy będą musiały się przygotować na rozpatrywanie tysięcy wniosków o obniżenie opłaty egzekucyjnej.
Komornik to zawód, który nie cieszy się sympatią. Tak samo zresztą wielu Polaków nie przepada za strażnikami miejskimi nakładającymi blokady na koła ani za policjantami z drogówki. Żaden polityk nie nawołuje jednak, by z tej przyczyny tak ograniczyć budżet tych formacji, aby nie mogły skutecznie wykonywać swoich zadań. W wypadku komorników tak się właśnie stało. Uchwalona w lutym bieżącego roku, a czekająca na podpis prezydenta nowelizacja ustawy o komornikach sądowych i egzekucji stwarza realne zagrożenie dla skutecznego wykonywania wyroków sądowych.
Politycy, którzy forsowali kontrowersyjne przepisy, chcieli zapewne dobrze. Ograniczenie kosztów, które ponoszą zadłużone szpitale w postępowaniach egzekucyjnych, oraz ochrona niezamożnych osób, dla których opłata egzekucyjna stanowi dodatkowe, poważne obciążenie, to cel szlachetny. Jednak takie sytuacje stanowią znikomy ułamek wszystkich postępowań komorniczych. Nowe regulacje przyjęte w analizowanej ustawie obejmują zaś wszystkie wypadki, w tym podmioty, które z premedytacją uchylają się od płacenia zobowiązań. Dla nich nowelizacja ta jest wymarzonym prezentem.
Zmian w ustawie jest sporo, jednak największe kontrowersje budzi możliwość swobodnego obniżania przez sąd opłaty egzekucyjnej. Przesłanką do tego mogą być w szczególności: nakład pracy komornika, sytuacja majątkowa wnioskodawcy lub wysokość jego dochodów. Takie sformułowanie klauzuli umożliwiającej obniżenie opłaty jest niemal równoznaczne z możliwością obniżania opłat w dowolnej sytuacji. Nawet ci dłużnicy, którzy dysponują środkami i po prostu nie zamierzają podporządkować się wyrokowi sądu, będą teraz dowodzili, że ich sytuacja jest zła. Już obecnie można wyobrazić sobie trwające latami postępowanie w kolejnych instancjach sądowych, dotyczące ustalenia tego, czy i w jakim stopniu dłużnik zasługuje na obniżenie opłaty.
Szkoda, że autorom nowelizacji umknęły prawa przysługujące drugiej stronie, czyli wierzycielowi.