Zastaw rejestrowy: nowe wątpliwości zamiast odpowiedzi

Z poglądem Sądu Najwyższego w sprawie wartości przedmiotu zastawu polemizuje wspólnik Zespołu Bankowości i Finansowania w kancelarii Wardyński i Wspólnicy

Publikacja: 14.04.2010 03:30

Zastaw rejestrowy: nowe wątpliwości zamiast odpowiedzi

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

Red

Klient może wybrać auto w dowolnym kolorze, pod warunkiem że jest to kolor czarny – głosiła dewiza Henry’ego Forda. Podobną logiką kierował się najwyraźniej Sąd Najwyższy – Izba Cywilna, [b]wydając 17 lipca 2009 roku postanowienie (IV CSK 36 /2009)[/b] następującej treści: „przewidziane w art. 22 ust. 1 pkt 3 ustawy z 6 grudnia 1996 r. o zastawie rejestrowym i rejestrze zastawów wymaganie, aby strony w umowie zastawniczej ściśle oznaczyły wartość przedmiotu zastawu, oznacza – w odniesieniu do udziałów w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością – określenie ich wartości rynkowej”. Oznaczałoby to, że strony umowy zastawu mogą swobodnie oznaczyć wartość przedmiotu zastawu, pod warunkiem że jest to wartość rynkowa.

Trudno się zgodzić z takim podejściem.

[wyimek]To strony umowy zastawniczej oznaczają wartość przedmiotu zastawu wedle wzajemnych uzgodnień[/wyimek]

Orzeczenie to może mieć istotny wpływ na ocenę możliwości pełnego wykorzystania wszystkich sposobów zaspokajania się z przedmiotu zastawu rejestrowego. Zawęża ono bowiem znacznie swobodę stron umowy zastawu w zakresie uzgodnienia warunków zaspokajania się poprzez przejęcie przedmiotu zastawu na własność. Wprowadzając pozaustawowe kryterium „rynkowości” wartości, pomija się dotychczasową praktykę rynkową, stawiając jej skuteczność pod znakiem zapytania. Dlatego warto się zastanowić nad zasadnością poglądu zaprezentowanego w tym orzeczeniu.

Zgodnie z art. 22 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=BEFA8A4E29CBE560A0BF9B04DF7DD7E0?id=309917]ustawy o zastawie rejestrowym[/link] (w treści sprzed nowelizacji, która weszła w życie w styczniu 2009 r. i do której odnosił się Sąd Najwyższy) strony mogły uzgodnić możliwość zaspokojenia się zastawnika przez przejęcie przedmiotu zastawu między innymi wtedy, gdy przedmiotem zastawu są rzeczy i prawa, których „wartość została ściśle oznaczona w umowie zastawniczej”. Wspomniana nowelizacja dodała co prawda możliwość określenia „sposobu ustalenia jego wartości dla zaspokojenia zastawnika”, ale pozostało odniesienie do wartości przedmiotu zastawu, którą „strony w umowie zastawniczej ściśle oznaczyły”. A więc poza kwotowym określeniem wartości dodano możliwość określenia formuły lub sposobu obliczenia tej wartości.

Orzeczenie ma istotne znaczenie praktyczne również dla aktualnie zawieranych umów zastawu. Nie wiadomo bowiem, czy przyjęte przez sąd kryterium „rynkowości” ma zastosowanie tylko do ścisłego oznaczenia wartości, czy również do określenia sposobu ustalenia jego wartości.

Teza omawianego orzeczenia budzi sporo wątpliwości, a sygnalizowana na początku analogia do dewizy Forda jest tylko jedną z nich. Powołanie się na kryterium rynkowości nie znajduje bowiem uzasadnienia w ustawie. Jest sprzeczne z jej literalnym brzmieniem, które wskazuje, że to strony umowy zastawniczej oznaczają wartość przedmiotu zastawu wedle wzajemnych uzgodnień, a jedynym kryterium jest wola stron.

Skoro przepis przewiduje możliwość ustalenia tej wartości przez strony, to niedopuszczalne jest przyjęcie, że de facto strony mają obowiązek wpisania do umowy zastawu „wartości rynkowej”.

Dążąc do zobiektywizowania wartości dla celów przejęcia, sąd powołuje się na analogię z art. 23 ustawy o zastawie rejestrowym. Przepis ten rzeczywiście posługuje się zobiektywizowanymi odniesieniami do wartości rynkowych. Dotyczy on jednak przedmiotów, dla których można wskazać taką wartość – czy to w postaci kursu giełdowego, czy to średniej ceny w obrocie towarowym. Sytuacja innych rzeczy i praw, o których mówi art. 22 ust. 1 pkt 3 ustawy (a zwłaszcza analizowanych przez sąd udziałów), jest zupełnie inna. Skoro nie można obiektywnie ustalić ich wartości rynkowej, ustawa pozostawiła tę kwestię do uzgodnienia stron. Stąd analogia do art. 23 ustawy nie wydaje się zasadna.

Przeciwko przyjętej przez sąd wykładni przemawia też wprowadzana przez nią niepewność obrotu. Nie jest bowiem jasne, co należy rozumieć przez „wartość rynkową”. Sąd wskazał jedynie, że „wartość rynkowa udziału wyznaczona jest przez cenę, po której udział może być zbyty lub nabyty”. Niestety, takie lakoniczne wyjaśnienie nie daje wystarczających wskazówek uczestnikom obrotu. Strony umowy zastawu nie będą miały pewności, czy uzgodniona przez nie wartość dla celów przejęcia jest faktycznie „rynkowa”.

Nie wiadomo też, czy rynkowość ta powinna być badana w momencie zawarcia umowy, czy w momencie zaspokojenia. Sąd nie wyjaśnił, jak z kilkuletnim wyprzedzeniem wskazać przyszłą wartość rynkową i jak uniknąć ryzyka zmiany wartości rynkowej przedmiotu w czasie.

Postulat Sądu Najwyższego może być więc bardzo trudny do spełnienia w praktyce. Wprowadzenie tego niejasnego kryterium powoduje po stronie wierzyciela niepewność, czy jeden z istotnych sposobów zaspokojenia z zastawu będzie skuteczny, w konsekwencji zmniejszając atrakcyjność zastawu rejestrowego.

Podsumowując: zrównanie ustawowego wymogu ścisłego oznaczenia wartości przedmiotu zastawu z obowiązkiem wskazania jego wartości rynkowej nie wydaje się uzasadnione i rodzi wiele wątpliwości praktycznych.

Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne