Małżeństwo, czyli kobieta i mężczyzna

Ustawodawca nie może bez narażenia się na śmieszność dodawać definicji małżeństwa do każdego przepisu, w którym termin ten występuje – zauważa Maria Anna Zachariasiewicz

Publikacja: 16.03.2011 03:30

Małżeństwo, czyli kobieta i mężczyzna

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

W toku prac sejmowych nad projektem ustawy o prawie prywatnym międzynarodowym Klub Parlamentarny PiS zgłosił zastrzeżenia pod adresem przepisu art. 47 tej ustawy, zgodnie z którym: „o możności zawarcia małżeństwa rozstrzyga w stosunku do każdej ze stron jej prawo ojczyste z chwili zawarcia małżeństwa".

Obawiając się, że przepis ten wprowadza do prawa polskiego możliwość zawierania małżeństw homoseksualnych, zaproponował dodanie art. 54a o następującej treści: „Małżeństwo to związek kobiety i mężczyzny. Nie stosuje się przepisów prawa obcego, regulujących związki pomiędzy osobami tej samej płci". Obaw tych nie zmniejszył fakt, że art. 47 nowej ustawy jest dokładnym powtórzeniem art. 14 ustawy obowiązującej, który przez 45 lat nie stał się furtką dla małżeństw homoseksualnych.

Nieuzasadnione obawy

Te obawy i zastrzeżenia są zupełnie nieuzasadnione, a zaproponowana poprawka była całkowicie nietrafna, i to z wielu powodów. Słusznie zatem Sejm ją odrzucił. Racjonalny ustawodawca nie może bez narażenia się na zarzut śmieszności dodawać definicji małżeństwa do każdego przepisu, w którym termin ten występuje, w obawie, że art. 18 konstytucji („Małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny...") może się okazać niewystarczający. Nie ma żadnego niebezpieczeństwa, że na tle polskiego systemu prawnego małżeństwo może być rozumiane inaczej niż związek kobiety i mężczyzny. Potwierdza to nie tylko wspomniany przepis konstytucji, lecz także art. 1 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego („Małżeństwo zostaje zawarte, gdy mężczyzna i kobieta...").

Normy prawa prywatnego międzynarodowego (normy kolizyjne) mają szczególny charakter i cel, odmienny od przepisów prawa merytorycznego. Wskazują jedynie prawo właściwe dla określonych sytuacji lub stosunków społecznych. Obawa, że mogą one „legalizować" lub „delegalizować" jakiekolwiek stosunki społeczne, wynika z nierozumienia owej szczególnej roli.

Potencjalnie normy te dotyczą kolizji między prawami wszystkich państw na świecie, muszą zatem obejmować swym zakresem działania – w celu wskazania prawa właściwego – wszelkie instytucje, koncepcje i regulacje prawne spotykane w świecie, także te dziwaczne czy wręcz odrażające (np. małżeństwa poligamiczne, kazirodcze, małżeństwa dzieci itd.).

Ograniczając zakres działania norm kolizyjnych dotyczących małżeństwa wyłącznie do małżeństw heteroseksualnych (do czego zmierzała poprawka dotycząca dodania art. 54 a projektu ustawy), pozbawialibyśmy się narzędzia pozwalającego nam ocenić „możność zawarcia" małżeństwa homoseksualnego, choćby po to, by stwierdzić, że obywatel polski „możności" takiej nie posiada.

Polski obywatel, polskie prawo

Autorzy poprawki obawiają się również konieczności „uznania" małżeństwa homoseksualnego zawartego przez obywateli polskich za granicą, jeżeli tacy „małżonkowie" nadal mieszkają w Polsce. Obawy te są zupełnie nieuzasadnione. Nie istnieje system „uznawania" lub „nieuznawania" małżeństw. Oceniamy je po prostu wedle prawa wskazanego jako właściwe przez nasze normy kolizyjne. Są one tak skonstruowane, że prawem właściwym w takich przypadkach będzie prawo polskie. Zgodnie bowiem z art. 47 uchwalonej właśnie ustawy (art. 14 ustawy obowiązującej) o możności zawarcia małżeństwa przez obywatela polskiego rozstrzyga prawo polskie. Gdyby natomiast okazało się, że możność zawarcia małżeństwa podlega prawu obcemu, które dopuszczałoby zawieranie małżeństw homoseksualnych, wystarczającą podstawę odmowy zastosowania takiego prawa stanowić będzie klauzula porządku publicznego przewidziana w art. 7 nowej ustawy (art. 6 ustawy obowiązującej).

Zdanie drugie proponowanej przez PiS poprawki („Nie stosuje się przepisów prawa obcego regulujących związki osób tej samej płci") oznaczałoby wprowadzenie tzw. szczegółowej klauzuli porządku publicznego. Jej zakres określony był bardzo szeroko, a zarazem nieprecyzyjnie. Ale co ważniejsze, sama idea „klauzul szczegółowych" jest powszechnie krytykowana w polskiej doktrynie, ostatnio zwłaszcza przez prof. Mączyńskiego. Trzeba się z nim zgodzić, gdy pisze, że: [...] „Obowiązywanie ogólnej klauzuli porządku publicznego czyni zbędnym obowiązywanie tzw. klauzul szczegółowych"; [...] „celowo nie wprowadzono ich do ustawy obowiązującej" [...]; „wyeliminowano dzięki temu problem ustalenia wzajemnego stosunku klauzuli ogólnej i klauzuli szczegółowej".

Warto jeszcze dodać, że zaproponowane sformułowanie stanowiłoby „karykaturę" mechanizmu ogólnej klauzuli porządku publicznego, która z natury rzeczy (jak każda klauzula generalna) musi być instrumentem elastycznym. Odmowa zastosowania prawa obcego możliwa jest tylko wtedy, gdy określone skutki jego zastosowania w konkretnym stanie faktycznym naruszają aktualne i podstawowe zasady porządku publicznego RP. W praktyce może się zdarzyć, że skutki zastosowania obcego prawa będą zgodne z naszym porządkiem prawnym, na przykład wtedy, gdy pozwoli ono uznać takie małżeństwo za nieistniejące.

Słuszna decyzja ustawodawcy

Obecna ustawa o prawie prywatnym międzynarodowym w chwili jej tworzenia (45 lat temu) była istotnym osiągnięcie legislacyjnym. Nie da się jednak zignorować upływu czasu oraz nowych potrzeb społeczno-gospodarczych. Szczególnie w ostatnich 20 latach radykalnie wzrósł obrót prawny z zagranicą, i to we wszystkich dziedzinach prawa prywatnego.

Okazało się, że w obowiązującej ustawie są rozwiązania nieodpowiadające potrzebom współczesnego obrotu, a wiele zagadnień ustawa pozostawia bez jakiejkolwiek regulacji prawnej. W środowisku przedstawicieli polskiej nauki i praktyki prawa prywatnego międzynarodowego przeważył pogląd, że rozmiar potrzebnych zmian wymusza konieczność stworzenia nowej ustawy. Niektóre z jej przepisów mają również na celu dostosowanie do prawa Unii Europejskiej. Zarówno uchwalenie przez Sejm 4 lutego nowej ustawy – Prawo prywatne międzynarodowe, jak i odrzucenie poprawki dotyczącej nowego art. 54 a były słusznymi decyzjami ustawodawcy.

Maria Anna Zachariasiewicz jest doktorem praw w Katedrze Prawa Cywilnego i Prawa Prywatnego Międzynarodowego na Uniwersytecie Śląskim oraz autorką wielu publikacji z zakresu prawa prywatnego międzynarodowego, w tym dwóch monografii; była członkinią zespołu Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego, który opracował projekt ustawy – Prawo prywatne międzynarodowe

Czytaj więcej artykułów w serwisie:

Opinie i analizy

 

Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego