Wojciech Tumidalski: Przy sobocie nie o robocie

Organizacja rozpraw sądowych w soboty, aby nadgonić koronawirusowe zaległości, może okazać się trudniejszym wyzwaniem niż przywrócenie handlu w niedzielę.

Publikacja: 15.06.2020 21:53

Wojciech Tumidalski: Przy sobocie nie o robocie

Foto: Adobe Stock

Na początku plusy: może wśród sędziów, ale także pracowników sądów obsługujących rozprawy, pełnomocników, biegłych, świadków i wreszcie samych zainteresowanych losem spraw podsądnych są tacy, którym odpowiada, że sąd rozpozna ich sprawę w weekend, dzień wolny od pracy. Nie da się tego wykluczyć, choć wydaje się raczej, że spięcie ze sobą tylu zmiennych i organizacja sesji sądowych w dzień, bądź co bądź, wolny od pracy to raczej rzadki przypadek. Gdy trzeba w niedzielę rozpoznać wniosek o areszt, robi to sędzia dyżurny – i tak jest od dawna – ale nie można z tego wyciągać szerszych wniosków. Dlatego, z całym szacunkiem dla wszystkich wysiłków zmierzających do podniesienia wydajności sądów, więcej tu widać problemów niż pozytywów.

Kadra urzędnicza w sądach, bez której rozprawa w sobotę sama się nie wyznaczy ani nie przeprowadzi, wciąż nie należy do godziwie opłacanej grupy zawodowej. Biegli, a w tej masie pracownicy naukowi, w weekendy prowadzą zajęcia na rozmaitych uczelniach. Pan mecenas zwykle spędzał wtedy czas w domku za miastem. A świadkowie, powodowie czy pozwani, których sąd wezwie na sobotę, narażą się na grzywnę za niestawiennictwo, jeśli wybiorą realizację swego prawa do życia z rodziną w szóstym dniu tygodnia, co wywalczyła im Solidarność w 1980 r.

Czytaj także: Sądy odrabiają zaległości on-line i w soboty

Przychody Skarbu Państwa zasądzane przez sądy są owszem niebagatelną kwotą, ale przecież sąd nie jest firmą, która ma zarobkować. Istotę jego działalności stanowi sprawiedliwe rozsądzanie sporów między ludźmi, firmami czy wreszcie między obywatelami a państwem. Trudno więc przykładać do sądu taką miarę jak do sklepu, który w sobotę będzie generował dochód dla właściciela.

Oczywiście nie jesteśmy jeszcze na takim poziomie zamożności jak kraje, w których rozważa się skrócenie tygodnia pracy do czterech dni (choć widzowie programów informacyjnych w telewizji publicznej mogą być zdziwieni, że jednak takiego dobrobytu nie ma), ale to chyba nie czas na takie ruchy. Lepiej skoncentrować się na rozwiązaniach online tam, gdzie to możliwe, i upowszechnić je w przyszłości, nie zapominając o nich także wtedy, gdy epidemia odpuści. A rozprawy w soboty? Jeśli będą chętni, spróbujmy pilotażu. Zamiast tego wolałbym wydłużone godziny w któryś dzień tygodnia. W urzędach się sprawdziło.

Na początku plusy: może wśród sędziów, ale także pracowników sądów obsługujących rozprawy, pełnomocników, biegłych, świadków i wreszcie samych zainteresowanych losem spraw podsądnych są tacy, którym odpowiada, że sąd rozpozna ich sprawę w weekend, dzień wolny od pracy. Nie da się tego wykluczyć, choć wydaje się raczej, że spięcie ze sobą tylu zmiennych i organizacja sesji sądowych w dzień, bądź co bądź, wolny od pracy to raczej rzadki przypadek. Gdy trzeba w niedzielę rozpoznać wniosek o areszt, robi to sędzia dyżurny – i tak jest od dawna – ale nie można z tego wyciągać szerszych wniosków. Dlatego, z całym szacunkiem dla wszystkich wysiłków zmierzających do podniesienia wydajności sądów, więcej tu widać problemów niż pozytywów.

Opinie Prawne
Pietryga: Czy potrzebna jest zmiana Konstytucji? Sądownictwo potrzebuje redefinicji
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: konstytucja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Sławomir Paruch, Michał Włodarczyk: Wartości firmy vs. przekonania pracowników
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Ulotny urok kasowego PIT
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Krzywizna banana nie przeszkodziła integracji europejskiej
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił