Środowiska prawnicze z niepokojem przypatrują się pracy nad poselskim projektem ustawy o państwowych egzaminach prawniczych (druk 3351). Wedle tego dokumentu absolwenci prawa po zdaniu egzaminu (I stopnia) i uzyskaniu wpisu na listę doradców prawnych będą mogli wykonywać tzw. podstawowe czynności prawnicze.
Obejmują one między innymi występowanie przed organami administracji publicznej i zastępstwo przed sądami powszechnymi w sprawach należących do właściwości sądów rejonowych, z wyłączeniem spraw z zakresu prawa karnego, karnego skarbowego, wykroczeń, rodzinnego i opiekuńczego. Propozycje przedstawione podczas posiedzenia podkomisji sprawiedliwości i praw człowieka 11 maja idą jednak jeszcze dalej i przewidują, że absolwenci mogliby być pełnomocnikami przed sądami rejonowymi bez zdania egzaminu.
Dobrze, że projekt przewiduje obowiązkowe ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej i konieczność zachowania przez doradców prawnych tajemnicy informacji. Pozytywnie należy również ocenić intencję ustawodawcy, tj. zwiększenie konkurencji na rynku prawniczym, a także uregulowanie kwestii udzielania porad prawnych przez absolwentów studiów prawniczych.
Dziwi jednak uzasadnienie projektu, w którym można przeczytać, że dostęp do pomocy prawnej w Polsce jest utrudniony, a usługi te są drogie.
Z przeprowadzonych w zeszłym roku przez Krajową Radę Radców Prawnych badań wynika, że 41 proc. firm w Polsce nie korzysta z usług prawnika, a 67 proc. spośród nich czyni tak z powodu nieprowadzenia działalności, która by wymagała profesjonalnej pomocy prawnej (jedynie 14 proc. stwierdziło, że te usługi są zbyt drogie).