Minister Michał Boni podczas spotkania z przedstawicielami Kościołów i innych związków wyznaniowych przedstawił projekt Rady Ministrów zniesienia Funduszu Kościelnego i wprowadzenia możliwości przekazania 0,3 proc. podatku dochodowego od osób fizycznych na rzecz wybranej wspólnoty religijnej (tzw. asygnata podatkowa). Zgodnie z relacjami mediów rząd oczekuje jedynie opinii strony wyznaniowej, nie uznaje natomiast za konieczne poprzedzenia odpowiednich zmian ustawodawczych umowami zawartymi z zainteresowanymi konfesjami.
Propozycja rządowa ma niewątpliwe pozytywy. Zmierza do urzeczywistnienia konstytucyjnej i konkordatowej zasady wzajemnej niezależności państwa i Kościoła w sprawach finansowych. Odpowiada także ustrojowej zasadzie bezstronności władz publicznych w sprawach światopoglądowych, a także zasadzie równości ubezpieczonych wobec prawa.
Potrzebna umowa
Po szczegółowej analizie pomysł zasługuje na negatywną ocenę. Niezgodne z art. 25 konstytucji będzie uchwalenie odpowiednich zmian w ustawodawstwie bez zawarcia umów z przedstawicielami wspólnot religijnych. Art. 25 ust. 5 ustawy zasadniczej wymaga, aby ustawy określające stosunki między RP a wyznaniami nierzymaksokatolickimi były stanowione na podstawie odpowiednich umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami. Zniesienie Funduszu Kościelnego stanowi bez wątpienia istotny aspekt relacji między nimi. Na rzecz wyznań mniejszościowych przemawia także precedens związany z ustawą z 13 czerwca 2011 r. o finansowaniu Prawosławnego Seminarium Duchownego w Warszawie z budżetu państwa. Uchwalenie tego aktu zostało bowiem poprzedzone zawarciem 6 kwietnia 2011 r. umowy prawosławnego metropolity warszawskiego i całej Polski z ministrem spraw wewnętrznych i administracji. Skutki finansowe tej ustawy to w skali roku 450 tys. zł. Tymczasem zniesienie Funduszu Kościelnego i wprowadzenie tzw. asygnaty podatkowej to konsekwencje budżetowe ok. 90 – 114 mln zł rocznie. Tym bardziej zatem wskazane jest zawarcie w tej sprawie umowy (umów).
Także Kościół katolicki ma podstawy postulować, aby zmiany ustawodawcze zostały poprzedzone odpowiednimi umowami. Konkordat z 1993 r. nie reguluje wyczerpująco spraw finansowych instytucji kościelnych i duchowieństwa w Polsce, a deklaracja wyjaśniająca do traktatu przyjęta przez rząd w uzgodnieniu ze Stolicą Apostolską 15 kwietnia 1997 r. w pkt 6 wymaga jedynie zasięgnięcia opinii strony kościelnej w sprawach finansowych i podatkowych – uznaje bowiem kompetencje organów państwowych w tej dziedzinie. Trybunał Konstytucyjny wyroku z 2 kwietnia 2003 r. (K 13/02) uznał jednak, że także ustawy regulujące stosunki między państwem a Kościołem katolickim powinny być poprzedzone odpowiednimi umowami. Jest to interpretacja co prawda kontrowersyjna, ale wyrok TK jest ostateczny i ma charakter powszechnie obowiązujący. Ponadto na rzecz Kościoła przemawia praktyka – w latach 2004–2005, kiedy w Senacie zgłoszony został projekt ustawy o zniesieniu Funduszu Kościelnego, rząd polski, choć konkordat tego nie wymagał, zwrócił się po opinię do Stolicy Apostolskiej. Ta zajęła stanowisko negatywne, a Rada Ministrów nie poparła projektu grupy lewicowych senatorów. Strona kościelna powinna zatem w szczególności zaktywizować nuncjusza apostolskiego w Polsce. Należy także wreszcie powołać po kilkunastoletnim zaniechaniu bilateralną komisję, przewidzianą w art. 22 ust. 2 konkordatu, która powinna zająć się szczegółowo planowanymi zmianami w sprawach finansowych. Zmiany ustawodawcze, zgodnie z art. 27 konkordatu, mogłyby nastąpić na podstawie umowy międzynarodowej zawartej przez rząd ze Stolicą Apostolską lub umowy rządu z Konferencją Episkopatu Polski, ale upoważnioną do tego przez Stolicę Apostolską.
Złamanie konstytucji
Niezachowanie wymogu zawarcia odpowiednich umów naraża ustawę znoszącą Fundusz Kościelny na niekonstytucyjność i zaskarżenie przez związki wyznaniowe do TK.