Reklama

Pietryga: kto się boi prokuratury

Pomysł, aby posłowie za pośrednictwem komisji sejmowych mieli kontrolować pracę prokuratury, jest niebezpieczny

Publikacja: 22.04.2012 21:03

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Resort sprawiedliwości, forsując zmiany, przekonuje, że władza powinna mieć wpływ na politykę karną państwa. Wszelkie próby protestów, krytyki - że jest to krok w stronę upolitycznienia tej instytucji - gasi stwierdzeniem, iż posłowie nie będą mogli pytać o pojedyncze śledztwa, gdzie łatwo o nacisk i przecieki. Będą mogli dowiadywać się jedynie ogólnie - np. o przestępczość narkotykową czy drogową.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest OK. Bo niby dlaczego politycy, którzy przecież nas reprezentują, nie mieliby prawa mieć ogólnych informacji na temat przestępczości, aby w razie problemów szybko reagować, zmieniając przepisy.

Jednak praktyka, jak często bywa, może dalece odbiegać od teorii. Bo posłowie, którym nie będzie wolno spytać wprost o np. katastrofę smoleńską, mogą zapytać o politykę karną i stan śledztw w sprawach katastrof lotniczych w ostatnich latach. A tą ścieżką z łatwością dojdą nawet do wrażliwych szczegółów konkretnego śledztwa.

Warto też pamiętać, że już obecnie rząd i posłowie nie mają najmniejszych problemów z uzyskaniem informacji o działaniach prokuratury. Prokurator generalny składa bowiem co roku obszerne sprawozdanie ze swojej działalności, a bardzo rozbudowana prokuratorska statystyka jest na wyciągnięcie ręki.

Po co więc zmiany? Czy wydarzyło się coś nadzwyczajnego? Czy np. gwałtownie wzrosła przestępczość w jakiejś dziedzinie? Nic takiego.

Reklama
Reklama

Trudno znaleźć powód do zmian. Być może przesądziła o nich medialna, choć nieistotna z punktu widzenia państwa, samobójcza próba płk. Przybyła i późniejsza awantura na szczytach prokuratury. A może sprawa więzień CIA, gdzie prokuratura chyba po raz pierwszy na taką skalę zaczęła w sposób niekontrolowany pytać o rolę politycznych elit...

Jedno jest pewne, dwa lata po uniezależnieniu się prokuratora generalnego od polityków nie ma żadnego merytorycznego powodu, aby teraz tę niezależność ograniczać. Pomysł Jarosława Gowina może być początkiem takich ograniczeń. Jest więc niebezpieczny z punktu widzenia państwa i obywateli. Dlatego minister powinien się z tych propozycji jak najszybciej wycofać.

Resort sprawiedliwości, forsując zmiany, przekonuje, że władza powinna mieć wpływ na politykę karną państwa. Wszelkie próby protestów, krytyki - że jest to krok w stronę upolitycznienia tej instytucji - gasi stwierdzeniem, iż posłowie nie będą mogli pytać o pojedyncze śledztwa, gdzie łatwo o nacisk i przecieki. Będą mogli dowiadywać się jedynie ogólnie - np. o przestępczość narkotykową czy drogową.

Na pierwszy rzut oka wszystko jest OK. Bo niby dlaczego politycy, którzy przecież nas reprezentują, nie mieliby prawa mieć ogólnych informacji na temat przestępczości, aby w razie problemów szybko reagować, zmieniając przepisy.

Reklama
Opinie Prawne
Paulina Kieszkowska: Ministrze, nie idźmy tą drogą!
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Transparentny jak sędzia TSUE
Opinie Prawne
Bartczak, Trzos-Rastawiecki: Banki mogą być spokojne
Opinie Prawne
Marek Kobylański: Rzecznik nie wydaje wyroku, ale warto go słuchać
Opinie Prawne
Grzegorz Sibiga: To weto prezydenta Nawrockiego może przynieść dobry skutek
Reklama
Reklama