NFZ nie daje sobie rady z utrzymaniem równowagi w opiece zdrowotnej, choć obsadzony jest wykwalifikowaną kadrą, która jest należycie wynagradzana. Stale czegoś brakuje: najbardziej pieniędzy, ale też wolnych terminów na wizyty lekarskie. Pacjent biegający od poradni do poradni, czekający miesiącami w kolejce na wizytę u specjalisty tylko po to, by tuż przed nią dowiedzieć się, że jego poradnia właśnie straciła kontrakt, musi się więc zapisać do nowej kolejki w nowej poradni – to krajobraz znany wszystkim chorym.
Ministerstwo Zdrowia chce to zmienić i zapewnić pacjentom ciągłość leczenia – tak by nie musieli co chwilę robić badań od nowa i stale trafiać do nowych lekarzy. Przy okazji resort liczy, że ukróci nieco samowolę NFZ przy kontraktowaniu świadczeń medycznych. A ta jest spora, choć odbywa się pod hasłem demokracji. W końcu na usługi medyczne ogłaszane są konkursy. Tyle że co to za konkursy, skoro zasady ustala NFZ. A wyniki konkursu na świadczenia ogłaszane są w ostatniej chwili – bo ani pacjent, ani szef poradni specjalistycznej czy szpitala nie musi niczego wiedzieć za wcześnie.
Koniec z samowolą NFZ przy kontraktowaniu świadczeń medycznych?
Komentuje Anna Wojda z działu prawa „Rzeczpospolitej”.