Z wielkim zaciekawieniem przeczytałem artykuł Piotra Sobolewskiego „Adwokat wyśle list bez wychodzenia z kancelarii" („Rz" z 3 marca 2014 r.). Jestem gorącym zwolennikiem wszelkich zmian, które mogą usprawnić kulejący dziś system doręczeń przesyłek sądowych. W istocie bowiem problem konieczności odwoływania terminów rozpraw – na które obywatele czekają z niecierpliwością – jest spory i wyjątkowo utrudnia orzekanie. Czy jednak pomysł InPostu nie spowoduje kolejnych kłopotów dla reprezentowanych przez adwokatów czy radców prawnych stron postępowania i czy nie będzie wymagał zmian w prawie, by tych problemów uniknąć?
Co mówią ?przepisy
Analiza przepisów obowiązujących w postępowaniu cywilnym oraz administracyjnym zdaje się sugerować, że aby zachować termin dla czynności procesowych (np. złożenie apelacji, skargi kasacyjnej, wniosków dowodowych), czyli – rzeczowo ujmując – aby sąd przyjął i rozpoznał pismo, konieczne jest albo dostarczenie go osobiście do sądu, albo też wysłanie za pośrednictwem Poczty Polskiej. Zgodnie bowiem z treścią art. 165 § 2 k.p.c. oraz art. 57 § 5 pkt 2 k.p.a. termin będzie zachowany wówczas, gdy obywatel odda pismo procesowe w polskiej placówce pocztowej operatora wyznaczonego w rozumieniu ustawy z 23 listopada 2012 r. – Prawo pocztowe. Ostatnia z powołanych ustaw stanowi natomiast w art. 178 ust. 1, że „Poczta Polska SA pełni obowiązki operatora wyznaczonego w okresie 3 lat od dnia wejścia w życie niniejszej ustawy". Innego operatora wyznaczonego nie wskazano. Skoro ustawa weszła w życie ?1 stycznia 2013 r., to Poczta Polska jest jedynym operatorem wyznaczonym w rozumieniu k.p.c. oraz k.p.a. do 1 stycznia 2016 r.
Prawodawca postawił w gorszej sytuacji obywateli polskich od osób zamieszkujących poza granicami kraju
W ten sposób prawodawca zapewnił Poczcie Polskiej monopolistyczny przymiot operatora wyznaczonego na następne trzy lata, nie zastanawiając się jednak nad koniecznością zmian w obowiązującym kodeksie postępowania cywilnego i postępowania administracyjnego, przerzucając konsekwencje tego zagadnienia na obywatela.
A przecież słuszne zdaje się założenie, że obywatel, otrzymując z sądu list przekazany przez PGP i odbierając go od pracownika lub w punkcie InPostu, również w tym samym miejscu pozostawi odpowiedź dla sądu. Termin zachowa jednak tylko wówczas, gdy pismo dotrze do sądu w zakreślonym terminie; jeśli dotrze później – data nadania przesyłki w placówce InPostu może nie zostać przez sąd uwzględniona. W takiej sytuacji nasuwa się pytanie, czy adwokat (radca prawny), wysyłając do sądu list we własnym „kancelaryjnym" punkcie pocztowym InPostu, zachowa termin do złożenia pisma, natomiast konsekwencje przekroczenia terminu obciążą reprezentowaną przez niego stronę. Kolejny raz nierozwaga ustawodawcy może się odbić na obywatelu. A problem nie jest błahy – odrzucenie apelacji z powodu przekroczenia terminu praktycznie zamyka stronie drogę do dalszego procedowania i czyni wyrok sądu pierwszej instancji prawomocnym. Jedynym wyjściem wydaje się wówczas złożenie wniosku o przywrócenie terminu, jednak losy takiego wniosku mogą być różne.