Trzeba sobie znaleźć niszę - Katarzyna Przyborowska o tym, że ciągle warto być prawnikiem

Warto śledzić zmiany prawa, prowadzić blogi i szukać obszarów, którymi nie zajmuje się wielu prawników - mówi Katarzyna Przyborowska, radca prawny z Torunia

Aktualizacja: 25.11.2014 16:53 Publikacja: 25.11.2014 16:13

Trzeba sobie znaleźć niszę - Katarzyna Przyborowska o tym, że ciągle warto być prawnikiem

Foto: www.sxc.hu

Rz: Czy pani zdaniem prawnik wkraczający na rynek pracy powinien się w czymś specjalizować?

Katarzyna Przyborowska: Oczywiście. Na przykład osób zajmujących się rozwodami jest mnóstwo. Jednak prawników takich jak np. ja, którzy zajmują się opieką nad małymi dziećmi, znają się na ubezpieczeniach społecznych czy prawie medycznym, wielu nie ma. Konkurencja jest więc dużo mniejsza i łatwiej poradzić sobie na rynku.

Poza tym, jeśli prawnik chwyta się wszystkich spraw, z którymi przychodzą klienci, ma trzy razy więcej pracy, a zapłata jest taka sama. Dużo trzeba się nauczyć, wiele rzeczy sprawdzić. To pochłania mnóstwo czasu. Jeśli zaś działa się w dziedzinie, którą się zna i lubi, jest sprawniej i szybciej.

Warto mieć swoje zainteresowania. W ten sposób realizuje się nie tylko swoje pasje, ale można też się z tego utrzymać. Czyli dobrze jest znaleźć sobie mało popularną niszę?

Tak. Na przykład doradzając ludziom, jak założyć żłobek czy klub dziecięcy, wbrew pozorom można zarobić. Placówek opieki nad dziećmi wciąż brakuje, a rząd zapowiada, że przeznaczy na nie koleją transzę środków, także unijnych. Jeśli jednak nisza będzie za wąska, też będzie źle. Na przykład w USA są kancelarie specjalizujące się tylko w pozyskiwaniu odszkodowań dla ofiar wypadków motocyklowych. To jednak dużo większy kraj. U nas tak wąska specjalizacja by się pewnie nie sprawdziła, bo klientów byłoby zbyt mało. Warto natomiast specjalizować się w ubezpieczeniach społecznych (lub innych mało oczywistych dziedzinach), bo niewielu prawników się na tym zna. Wielu klientów ma natomiast problemy z przyznawaniem i naliczaniem świadczeń przez ZUS czy KRUS.

Jak znaleźć niszę?

Trzeba śledzić zmiany prawa i wyczuć rynek. Dla mnie ważną zmianą było wejście w życie ustawy o opiece nad dziećmi w wieku do lat trzech. Pozyskałam dzięki temu wielu klientów, którzy chcieli założyć placówkę i zdobyć na to środki. Dużo problemów sprawia im niedookreśloność przepisów. Wymogi sanitarne są różnie rozumiane w różnych miejscach w kraju. Pomagam np. zdobyć pozytywną opinię sanepidu, która jest niezbędna, by legalnie otworzyć żłobek. Prowadzę też szkolenia.

Ważną zmianą jest implementacja dyrektywy transgranicznej, która ma ułatwić chorym dostęp do świadczeń medycznych na terenie całej Unii Europejskiej. Dlatego w mojej kancelarii pojawi się kolejny obszar usług – wnioskowanie do NFZ o zwrot pieniędzy za leczenie za granicą.

Ważne jest też, by klienci do nas dotarli; żeby się dowiedzieli, w czym się specjalizujemy.

No właśnie – jak pozyskać klientów?

Osobiście polecam blogowanie. Prowadzę trzy prawne blogi. Jeden jest dla kobiet – o pracowniczych przywilejach, o mobbingu, alimentach i o polityce prorodzinnej, w tym o żłobkach. Drugi blog dotyczy prawa medycznego i uprawnień pacjentów, a trzeci jest przeznaczony dla lekarzy. Od niedawna mam też czwarty, prywatny.

Blogi prowadzę od 2010 r. i na razie ten sposób dotarcia do potencjalnych klientów się sprawdza. Nie przychodzą do mnie ludzie z ulicy, by sprawdzić, czy jestem tańsza niż kolega, który ma kancelarię przecznicę dalej. Trafiają do mnie osoby po pomoc w rozwiązaniu konkretnego problemu, bo wiedzą, w czym się specjalizuję. Często udzielam też porad przez Internet, bo ktoś przeczytał mojego bloga i przesłał mi pytanie. Czasem muszę jednak zobaczyć się z klientem, zwłaszcza jeśli chodzi o sprawy odszkodowawcze związane z błędami medycznymi. Dlatego działam w dwóch miastach – w Toruniu i w Warszawie.

Co pani radzi młodym prawnikom? Ma pani jakąś receptę na sukces?

Nie można się łudzić, że zdanie egzaminu na aplikację wystarczy. To dopiero początek drogi, która niekoniecznie jest usłana różami. Trzeba albo trafić do dużej, renomowanej kancelarii, albo jak ja – znaleźć sobie niszę. Najlepiej zacząć już na studiach i mieć pomysł na siebie. Niestety, studia zupełnie nie przygotowują do szukania pracy. Trafiają do mnie osoby, które chcą odbyć praktyki, ale nie przynoszą CV ani listu motywacyjnego. Nie potrafią też odpowiedzieć na pytanie, dlaczego chcą się dostać akurat do mojej kancelarii. To błąd. Do rozmowy z przyszłym pracodawcą trzeba się przygotować.

—rozmawiała Katarzyna Wójcik

Katarzyna Przyborowska jest radcą prawnym w Kancelarii Lege Artis działającej w Toruniu i w Warszawie. Od 2010 r. prowadzi blogi prawnicze

Zapraszamy młodych prawników, którym udało się wejść na rynek i chcieliby podzielić się swoimi doświadczeniami, do kontaktu z redakcją – adres: prawny@rp.pl

Rz: Czy pani zdaniem prawnik wkraczający na rynek pracy powinien się w czymś specjalizować?

Katarzyna Przyborowska: Oczywiście. Na przykład osób zajmujących się rozwodami jest mnóstwo. Jednak prawników takich jak np. ja, którzy zajmują się opieką nad małymi dziećmi, znają się na ubezpieczeniach społecznych czy prawie medycznym, wielu nie ma. Konkurencja jest więc dużo mniejsza i łatwiej poradzić sobie na rynku.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Komisja Wenecka broni sędziów Trybunału Konstytucyjnego