Rz: Czy pani zdaniem prawnik wkraczający na rynek pracy powinien się w czymś specjalizować?
Katarzyna Przyborowska: Oczywiście. Na przykład osób zajmujących się rozwodami jest mnóstwo. Jednak prawników takich jak np. ja, którzy zajmują się opieką nad małymi dziećmi, znają się na ubezpieczeniach społecznych czy prawie medycznym, wielu nie ma. Konkurencja jest więc dużo mniejsza i łatwiej poradzić sobie na rynku.
Poza tym, jeśli prawnik chwyta się wszystkich spraw, z którymi przychodzą klienci, ma trzy razy więcej pracy, a zapłata jest taka sama. Dużo trzeba się nauczyć, wiele rzeczy sprawdzić. To pochłania mnóstwo czasu. Jeśli zaś działa się w dziedzinie, którą się zna i lubi, jest sprawniej i szybciej.
Warto mieć swoje zainteresowania. W ten sposób realizuje się nie tylko swoje pasje, ale można też się z tego utrzymać. Czyli dobrze jest znaleźć sobie mało popularną niszę?
Tak. Na przykład doradzając ludziom, jak założyć żłobek czy klub dziecięcy, wbrew pozorom można zarobić. Placówek opieki nad dziećmi wciąż brakuje, a rząd zapowiada, że przeznaczy na nie koleją transzę środków, także unijnych. Jeśli jednak nisza będzie za wąska, też będzie źle. Na przykład w USA są kancelarie specjalizujące się tylko w pozyskiwaniu odszkodowań dla ofiar wypadków motocyklowych. To jednak dużo większy kraj. U nas tak wąska specjalizacja by się pewnie nie sprawdziła, bo klientów byłoby zbyt mało. Warto natomiast specjalizować się w ubezpieczeniach społecznych (lub innych mało oczywistych dziedzinach), bo niewielu prawników się na tym zna. Wielu klientów ma natomiast problemy z przyznawaniem i naliczaniem świadczeń przez ZUS czy KRUS.