Sześćdziesiąt złotych za dwa lata pracy pełnomocnika nie stoi w sprzeczności z ustawą zasadniczą. Kolejna próba zakwestionowania konstytucyjności przepisów regulujących zasady przyznawania i wysokości wynagrodzenia należnego pełnomocnikom prowadzącym sprawy sądowe z urzędu zakończyła się niepowodzeniem.
Przepisy pozwalające na przyznawanie pełnomocnikom przez sądy rażąco niskich stawek, mimo że w oczywisty sposób dyskryminują radców prawnych i adwokatów świadczących pomoc prawną z urzędu na rzecz osób najuboższych, muszą pozostać w obrocie prawnym. Taki wniosek płynie z lektury uzasadnienia postanowienia Trybunału Konstytucyjnego z 18 listopada 2014 r. (sygn. akt Ts 263/13).
Taka jest natura zawodu
Trybunał Konstytucyjny odmówił nadania biegu skardze konstytucyjnej wniesionej przez profesjonalnego pełnomocnika. W skardze wskazał on m.in. na brak uregulowań dotyczących waloryzacji stawek za pomoc prawną świadczoną z urzędu oraz brak określenia sposobu ustalania kosztów pomocy prawnej. W uzasadnieniu odmowy sędzia TK powołał się na wyrok TK z 29 sierpnia 2006 r. (sygn. akt SK 23/05), podzielając wyrażony w nim pogląd, że kryteria „godziwego wynagrodzenia" czy też „wynagrodzenia minimalnego" nie mają bezpośredniego odniesienia do osób wykonujących wolne zawody. Nadto stwierdził, że „świadczenie pomocy prawnej przez radcę prawnego [i adwokata] w ramach wykonywania zawodu zaufania publicznego objęte jest wzmocnionymi gwarancjami konstytucyjnymi, jako forma zinstytucjonalizowanego systemu pomocy prawnej". Dalej sędzia podzielił pogląd, że z natury zawodów zaufania publicznego wynika szczególny ich charakter, polegający na świadczeniu pomocy. Podkreślił, że wyrażenie „pomoc" wskazuje na specjalną misję społeczną tych zawodów. Następnie, powołując się na wyrok TK z 22 listopada 2004 r. (sygn. akt SK 64/03), sędzia wywodził z art. 17 konstytucji o obowiązkach publicznoprawnych ciążących na członkach korporacji radców prawnych i adwokatów. Wskazuje możliwość zlecania samorządom zawodowym wykonywania funkcji o charakterze publicznoprawnym, jednocześnie tłumacząc, że do obowiązków władzy publicznej należy zapewnienie pomocy prawnej osobom, których na nią nie stać. W dalszej części uzasadnienia TK podniósł formalne kwestie wniesionej skargi, wskazując m.in. brak kognicji w zakresie części sformułowanych w niej zarzutów.
Misja, więc misjonarz?
Tyle w kwestii rozważań merytorycznych, którym faktycznie nie można odmówić słuszności, ani też uznania dla podjętej przez Trybunał kolejnej już próby wytłumaczenia pełnomocnikom ich szczególnej roli w systemie polskiego wymiaru sprawiedliwości, jak też znaczenia ich profesji jako zawodu zaufania publicznego.
A co w praktyce oznacza powyższe dla kilkudziesięciu tysięcy osób, które na co dzień wykonują swoją pracę jako ustanowieni przez sądy pełnomocnicy osób najuboższych? W dużym skrócie oznacza to ni mniej, ni więcej, że radcy prawni i adwokaci powinni właściwie samodzielnie nadal ponosić ciężar świadczenia pomocy prawnej osobom, których na nią nie stać, a którym państwo w swojej łaskawości pomoc taką przyznaje. W praktyce ciężar finansowania tej pomocy w przeważającej części, a czasami właściwie w całości, obciąża wyłącznie portfel pełnomocnika. Państwo bowiem, po przyznaniu prawa do pomocy, wydaje się już nie dostrzegać faktu, że tego typu usługi, świadczone przez profesjonalistów, nie zamykają się w kwocie, która często nie pokrywa nawet kosztów znaczków na listy naklejonych w czasie prowadzenia takiej sprawy.