Wojciech Tumidalski: Sprzątanie po prezydenckiej łasce

Światy polityki i prawa rządzą się innymi zasadami. W pierwszym lojalność wobec kolegów bierze górę nad lojalnością wobec prawa. Dopóki w drugim jest odwrotnie, praworządność ma szansę ocaleć.

Publikacja: 07.06.2023 02:02

Andrzej Duda i Mariusz Kamiński

Andrzej Duda i Mariusz Kamiński

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Prezydent Andrzej Duda, który ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i dwóch innych oficerów CBA jeszcze przed prawomocnym wyrokiem uzasadniał potrzebą uwolnienia sądu od tej sprawy, przecież musiał być świadom, że to zamieszania nie zakończy, a jedynie wywoła dodatkowe zawirowania na linii polityka–prawo. I do takich dochodzi już od lat. W rzekomy spór kompetencyjny między głową państwa a Sądem Najwyższym zaangażowany został Trybunał Konstytucyjny.

Tam zwyciężyła lojalność. Gdy trzeba było pomóc byłym szefom CBA, dwóch sędziów TK na pół dnia zawiesiło swój bunt przeciw Julii Przyłębskiej – tak aby pełny skład TK mógł stwierdzić, że prezydent ułaskawić może nawet niewinnego. On sam jest przekonany, że mocą swego podpisu usuwa wszelkie zastrzeżenia wobec sędziowskich nominacji, w których udział bierze obecna Krajowa Rada Sądownictwa. Jeśli jego prerogatywy idą tak daleko, to tylko czekać, kiedy przed TK stanie kwestia, czy prezydentowi wolno udzielić rozwodu narzeczonym.

W świecie prawa zasady są jednak inne. Państwo prawa powinno bronić się wyrokami, które mają utrzymywać porządek społeczny. Przypomnijmy, że wyrok pierwszej instancji, skazujący obecnych szefów MSWiA, wydał trzyosobowy skład sędziowski, stwierdzając, że gdy CBA przygotowywała operację specjalną, której celem był lider Samoobrony Andrzej Lepper, złamano prawo. Służbom specjalnym nie wolno testować uczciwości obywateli – nawet w randze wicepremiera – wrabiając ich w sprawę od początku fikcyjną. Sąd uznał wtedy, że szczególnie wysocy urzędnicy państwowi powinni przestrzegać tych zasad, i tym uzasadniał skazanie ich na kary więzienia bez zawieszenia.

Stosując prawo łaski, prezydent – idąc za narracją prawicy, że nie powinno się karać za walkę z korupcją – okazał lojalność wobec politycznych sprzymierzeńców, a nie prawa. Sąd Najwyższy uznaje to za bezprawie i nakazuje dokończenie sądu nad szefami CBA. I nie dziwi nikogo rozumiejącego, że sąd – w przeciwieństwie do polityków – nie ma prawa oglądać się na kolegów, tylko na przepisy. Poniedziałkowe orzeczenie TSUE w sprawie tzw. ustawy kagańcowej jedynie to potwierdza.

Sprzątanie po prezydenckiej łasce jeszcze więc potrwa. O ile w ogóle uda się posprzątać.

Czytaj więcej

Sąd Najwyższy nie posłuchał TK ws. prawa łaski dla Kamińskiego i Wąsika

Prezydent Andrzej Duda, który ułaskawienie Mariusza Kamińskiego, Macieja Wąsika i dwóch innych oficerów CBA jeszcze przed prawomocnym wyrokiem uzasadniał potrzebą uwolnienia sądu od tej sprawy, przecież musiał być świadom, że to zamieszania nie zakończy, a jedynie wywoła dodatkowe zawirowania na linii polityka–prawo. I do takich dochodzi już od lat. W rzekomy spór kompetencyjny między głową państwa a Sądem Najwyższym zaangażowany został Trybunał Konstytucyjny.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem