Prostota argumentacji
Jednym z aktualnych przedmiotów dyskursu publicznego jest kwestia kadencji Prezesa Trybunału Konstytucyjnego. Powody, dla których postanowiłem również zabrać głos w tej sprawie są dwa. Po pierwsze, jako sygnatariusz listu z apelem o zwołanie wyborczego Zgromadzenia Ogólnego Sędziów TK, czuję się zobowiązany uzasadnić swoją decyzję. Po drugie, poraża mnie (użyję tu eufemizmu) „prostota” argumentacji prawnej, tak zawartej w odpowiedzi byłej Prezes na wspomniany list, jak i używanej przez zwolenników dalszego trwania tej prezesury. Oczywiście nie dziwię się tu politykom. Oni powiedzą każdą bzdurę, jeśli mają w tym interes. Jednak znajdujące się w tej grupie osoby, które z racji pełnienia funkcji mają wyróżniać się wiedzą prawniczą, albo posiadają tytuły i stopnie naukowe w dyscyplinie nauki prawne, powinny zastanowić się, czy nie podważają w ten sposób swego zawodowego autorytetu.
Katalog argumentów używanych w dyskusji da się uszeregować w trzy grupy: argumenty konstytucyjne, legislacyjne i orzecznicze. I tej systematyki będę się trzymał w niniejszym tekście.
Jeśli chodzi o Konstytucję, to nie jest prawdą, że w przypadku definiowania statusu Prezesa TK, należy stosować ją wprost. Powód jest oczywisty. W Konstytucji nie ma przepisów dotyczących statusu Prezesa TK, w szczególności odnoszących się do długości sprawowania przez niego urzędu. Na pewno nie odnosi się do tego przywoływany tak chętnie jej art. 194 ust. 2. Ten przepis to norma kompetencyjna wskazująca organ uprawniony do powołania Prezesa TK (Prezydent) i pośrednio (sformułowanie w stronie biernej) organ uprawniony do przedstawienia kandydatów (Zgromadzenie Ogólne Sędziów TK).
Sama Konstytucja wskazuje wręcz coś przeciwnego. Jej art. 197 mówi, że organizację TK, a więc także status jego organów (czyli również prezesa TK) określa ustawa. W ten sposób wprost wskazuje akt, w jakim status taki ma być zdefiniowany, a przez rodzaj aktu, podmiot do tego uprawniony (Sejm). I w tym kontekście nie stosuje się Konstytucji bezpośrednio, bo właśnie przez art. 197 Konstytucji mamy do czynienia z wyjątkiem od jej bezpośredniego stosowania, o którym mowa w art. 8 ust. 2 („Przepisy Konstytucji stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej”). To, że wcześniejsi Prezesi TK nie mieli kadencji nie wynikało z zasady bezpośredniego stosowania Konstytucji, ale z tego, że ustawa o TK nie regulowała tej kadencji w ramach statusu Prezesa, w okresie wykonywania przez nich funkcji.
Jeśli o braku kadencji Prezesa TK powołanego przed wejściem w życie ustawy o organizacji i trybie postępowania przed TK (uotpTK) miałoby świadczyć odwołanie się jedynie do poziomu konstytucyjnego regulacji, to piastun tej funkcji nie mógłby korzystać z innych elementów statusu i kompetencji wynikających już z uotpTK.