Wyrok skazujący T. Komendę to nie był „wypadek przy pracy". To efekt ewidentnych zaniedbań pracy policji, prokuratury i niestety sądów wszystkich instancji. Skazano niewinnego człowieka na podstawie pomówienia, nie mając dowodów, a w zasadzie skazano go, wbrew zgromadzonym dowodom. Dowody zostały bowiem zniekształcone, zmanipulowane, bądź nawet ukryte.
Gdy do sądu powszechnego dotrą dowody wskazujące na to, że skazano niewinnego człowieka, niezwłocznie zostaje przez sąd uniewinniony w tzw. trybie wznowienia. Jest niewyobrażalne, aby powołując się na trwałość orzeczeń, zasadę praworządności i stabilizację sytuacji prawnej wynikającej z powagi rzeczy osądzonej, odmówiono uchylenia prawomocnego, ale błędnego wyroku. Jest to niewyobrażalne, ponieważ prawomocność orzeczeń nie ma i nie może mieć żadnej wartości gdy ujawnione są dowody na jego niezgodność z prawdą.
W sądownictwie administracyjnym w sprawach podatkowych praktyka jest jednak zupełnie inna. Orzecznictwo wmówiło: obywatelom, doktrynie, opinii publicznej i chyba samemu sobie, że ogólny porządek prawny opiera się na trwałości rozstrzygnięć, a nie na ich zgodności z prawem.
Bardzo jest więc prawdopodobne, że gdyby, po ujawnieniu dowodu obalającego wyrok skazujący, o uniewinnieniu decydowali sędziowie sądu administracyjnego, to Pan Tomasz siedziałby dalej. NSA patrząc w oczy niewinnego człowieka powiedziałby (mówi tak podatnikom w tysiącach orzeczeń od lat), że przedstawiony argument byłby dobry, ale w postępowaniu tzw. zwykłym. Natomiast w postępowaniu o stwierdzenie nieważności z powodu rażącego naruszenia prawa, sąd nie bada czy wyrok/decyzja był poprawny, ale czy doszło do rażącego naruszenia prawa.
Czytaj więcej
Zdaniem NSA nie jest rażącym naruszeniem prawa wydanie decyzji nakładających podatek na podstawie błędnej linii orzeczniczej tego sądu, która następnie uległa zmianie. Powołuje się min. na równość obywateli wobec prawa. Ten argument obrazuje logikę sądową oraz to jak w praktyce chroni praw podatników i kontroluje administrację.