– Kolejne decyzje Rady będą uzależnione od napływających informacji. Nie zapowiadamy żadnej ścieżki stóp procentowych, to nie jest początek cyklu – powiedział podczas czwartkowej konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. W środę Rada Polityki Pieniężnej pod jego przewodnictwem dość niespodziewanie obniżyła stopy procentowe o 25 punktów bazowych.
Środowa obniżka stóp o 25 pb – w tym głównej, referencyjnej stawki NBP z 5,25 do 5 proc. – była niespodzianką, ale nie sensacją. Co do zasady jesteśmy w gospodarczym środowisku sprzyjającym luzowaniu polityki pieniężnej i członkowie RPP, w tym prezes Glapiński, sygnalizują od miesięcy, że będą „dowozić” obniżki stóp procentowych.
- Mamy obecnie najkorzystniejszą konstelację czynników wewnętrznych i zewnętrznych sprzyjających dezinflacji od 2017-2018 r. - komentuje Piotr Bartkiewicz, ekonomista banku Pekao.
Dlaczego lipcowa obniżka stóp procentowych zaskoczyła?
Niemniej akurat cięcia w lipcu spodziewała się mniejszość ekonomistów i zespołów analitycznych ankietowanych przez „Rzeczpospolitą” (5 na 18). Dlaczego? Uszczypliwie rzecz ujmując: zakładano, że Rada będzie konsekwentna. Wydźwięk poprzedniej, czerwcowej konferencji prezesa NBP, był raczej „jastrzębi”. – Wzmocniły się fundamentalne czynniki mogące podnosić presję inflacyjną w dłuższym okresie – mówił Glapiński. Wskazywał, że dopiero w sierpniu znany będzie kształt projektu ustawy budżetowej w 2026 r., a to – jak mówił – jeden z „podstawowych elementów wyznaczających obecnie decyzje Rady”. Z tego wyciągano więc wniosek, że w lipcu obniżki stóp procentowych raczej nie będzie, zaś oczekiwać jej należy po wakacjach (w sierpniu nie ma posiedzenia decyzyjnego RPP). Podczas czwartkowej konferencji stwierdził jednak, że RPP „nie dawała żadnych przesłanek, że stopy nie będą obniżone”.