Co o nas mówią ludzie „normalni"? Co mówią ludzie mający wpływ na politykę w Kanadzie czy w krajach, w których zdarzyło mi się przebywać. Moje kontakty z decydentami w obcych krajach nie są aż tak liczne żebym nawet próbował uogólniać odpowiedzi, ale interlokutorzy nie odpuszczali. A że pytający, inteligentni, nie dali zbyć się byle czym, więc na użytek zainteresowanych przygotowałem serię odpowiedzi.
Bez wątpienia na moją ocenę, wpływ miały wydarzenia EURO 2016 i BREXIT. Chociaż głosowanie o wyjściu z Unii Wielkiej Brytanii nastąpiło już po powrocie do Kanady, to potwierdziło tylko moje spostrzeżenia. Podczas pobytu miałem też okazję popatrzeć w polską telewizję, tę państwową i prywatną, i, kolejny raz stwierdzić, jakim ważnym instrumentem jest telewizyjny przekaz. Sposób manipulowania tymi samymi wiadomościami i statystykami powoduje, że w jednej rozgłośni ta sama wiadomość jest opisywana w czarnych kolorach, podczas gdy w innej rozgłośni, reprezentującej inną formację - w barwach kolorowych. Jak dwa kolory – biały i czerwony mogą być połączone tak, że raz widać było entuzjazm tłumu, a drugi raz, najgorsze jego zachowanie. Należy dodać, że przy odpowiednim ustawieniu kamer, ten sam mecz wygląda jak zupełnie różne widowiska. Widać tylko, że to „nasi". Amerykańskie poszanowanie flagi w takich sytuacjach jest bliskie zeru. Po użyciu przez kibiców – polska flaga ląduje w koszu na śmieci lub na ziemi. Jak trzeba, służy kibicom do ataku na „przeciwnika" drugiej drużyny lub do obrony przed nimi. Nasze musi być zawsze na wierzchu, a mało kto miewa już granaty jak Pawlakowie w „Sami swoi".
Akurat w czasie EURO 2016, odbywały się w USA Centennial Cup America (American Cup). Brało w nim udział 16 reprezentacji: Argentyna, Brazylia, Meksyk, USA, Chile, Columbia, Urugwaj, Ekwador, Costa Rica, Jamajka, Panama, Haiti, Paragwaj, Peru, Boliwia, i Wenezuela – czyli międzynarodówka dobrych piłkarzy. Daję słowo, że podczas pobytu w Polsce tylko raz słyszałem jakieś komentarze o tamtejszych meczach. Natomiast każdy wywiad w polskiej TV, nawet z ministrami i osobami wysoko postawionymi, nieodzownie musiał zawierać ocenę polskiej drużyny w EURO, jej szanse, przewidywania, itp. Z wypowiedzi wynikało, że wszyscy znają się na piłce, i jest najważniejsze, żeby Polska wygrała. Odnosiłem wrażenie, że jeśli by Polska wygrała EURO, to i wszystkie problemy z TK, niekonstytucyjnymi ustawami, problemami ekonomicznymi, załatwią się - same. Ba, agencje ratingowe oceniały Polskę według postępów naszej drużyny!
Te dwa turnieje przyszły mi z pomocą, by odpowiedzieć na pierwsze pytanie, co o nas sądzą „normalni" ludzie. – Przykładowo na kontynencie amerykańskim. Odpowiadam – myślą to samo, co Polacy myśleli o American Cup. – Nic! O ile wiedzą, że Polska w ogóle istnieje, to co się w niej dzieje - równa się dokładnie temu, co przeciętny Polak wie o sytuacji ekonomicznej Argentyny, korupcji w Brazylii czy problemach władzy w Boliwii. Owszem, jeśli polska drużyna piłkarska weźmie udział w XXI Mistrzostwach Świata w Piłce Nożnej 2018r. w Rosji, to część z drużyn z wyżej wymienionych krajów będzie na pewno grało... i na tym, wiadomości interesujące Polaków się kończą. Takie samo jest zainteresowanie Polską w krajach amerykańskich (z wyjątkiem - USA i Kanady).
Po raz kolejny zauważyłem – w rozmowach - że mit USA, wszędzie w Polsce, ciągle ma się dobrze. Ameryka number one! Poczynając od ludzi najbardziej słabych ekonomicznie, a kończąc na decydentach z najwyższych szczebli władzy. Stany uważane są za naszego sojusznika, na których jak na Zawiszy, można polegać. Są naszymi przyjaciółmi! Pobożne życzenie, zwłaszcza po tegorocznych wyborach gdy oboje kandydujących na prezydenta USA ma o Polsce niskie mniemanie! Według mnie, były minister spraw zagranicznych, Radosław Sikorski najcelniej ocenił stosunek USA do Polski w nomen omen, prywatnych, taśmowych wypowiedziach. I czy użył słowa laska czy łaska, to na jedno wychodzi. Nie był to mój ulubiony polityk, ale jego opinie na temat międzynarodowej polityki i podejścia krajów obcych do Polski są – w mojej ocenie, jak najbardziej słuszne. Ale czy jako dyplomata mógł tak powiedzieć otwarcie? Oczywiście, że nie. Nie znam dobrze tematu taśm, ale jeśli była to prowokacja, to odsunęła od władzy jednego z najsensowniejszych specjalistów od stosunków Polski na arenie międzynarodowej. Szkoda!