Rz: Coraz więcej osób prowadzi własną stronę w internecie. Wielu z nich to przedsiębiorcy, którzy uznają związane z tym wydatki za koszty uzyskania przychodu. Czy bloger może odliczyć wydatki na atrakcyjny zagraniczny wyjazd, który potem opisze na własnej stronie?
Grzegorz Grochowina: Osoby prowadzące własnego bloga w ramach działalności gospodarczej powinny stosować takie same zasady dotyczące kosztów uzyskania przychodów, jak pozostali przedsiębiorcy. Generalnie przyjmuje się, że kosztami są wszelkie racjonalnie i gospodarczo uzasadnione wydatki związane z prowadzoną działalnością gospodarczą. Zgodnie z art. 22 ust. 1 ustawy o PIT, należy więc spełnić trzy warunki. Po pierwsze, wydatek musi być poniesiony w celu osiągnięcia przychodu lub zachowania albo zabezpieczenia źródła przychodu. Po drugie, nie może być wymieniony w art. 23 ustawy, wśród wydatków niestanowiących kosztów, a po trzecie, musi być należycie udokumentowany.
Artykuł 23 ustawy o PIT nie zawiera co do zasady żadnych wyłączeń w tym zakresie. A to oznacza, że jeśli dana osoba regularnie podróżuje, a wyjazdy i opisywanie ich na bieżąco na blogu stanowi źródło jej przychodów, to wydaje się, że tym samym wydatki na wyjazd mogą być kosztem zgodnie z ogólną definicją określoną w ustawie o PIT. Oczywiście bloger musi zachować wszelkie dokumenty potwierdzające poniesienie wydatków, np. faktury za transport, noclegi, sprzęt turystyczny, sprzęt komputerowy i fotograficzny itp. Należy jednak pamiętać, że organy podatkowe mają prawo sprawdzić zasadność odliczenia kosztów oraz ich związek z prowadzoną działalnością. Przedsiębiorca musi być przygotowany do ewentualnej kontroli oraz potrafić uzasadnić związek kosztów z prowadzoną działalnością.
A co w sytuacji, gdy ktoś wykupił drogą wycieczkę zagraniczną i zakłada blog, aby opisać swoje przygody?
Organy podatkowe rozpatrują każdy przypadek indywidualnie. To przedsiębiorca musi udowodnić, że poniesione przez niego wydatki mają na celu osiągnięcie przychodów bądź zabezpieczenie lub zachowanie źródła przychodów. Podejrzenia organów podatkowych mogą wzbudzić takie sytuacje, w których ktoś wyjeżdża rzadko, a na blogu niewiele się dzieje. Fiskus może dojść do wniosku, że celem założenia bloga było sztuczne generowania kosztów.