Doradcy podatkowi zgodnie potwierdzają, że klienci rzadziej pytają o optymalizacje podatkowe. Coraz częściej zaś chcą mieć pewność, że ich rozliczenia oraz metody działania są prawidłowe, że nawet jeśli przyjdą urzędnicy z kontrolą, niczym ich nie zaskoczą. Czytam jednak to, co ministerstwo napisało w ostatnim komunikacie – jak firma ma sprawdzać kontrahentów, by uniknąć zarzutu uczestniczenia w przekręcie podatkowym – i myślę, że doradcom coraz trudniej będzie spełnić oczekiwania klientów. Bo to wszystko, co znalazło się w komunikacie, powtarzają od dawna: trzeba sprawdzać klientów w rejestrze VAT, w ewidencji działalności gospodarczej, w bazie REGON. A teraz może się okazać, że to za mało. Firmy o tym wiedzą i już stosują różne niekonwencjonalne metody. Przygotowują np. nagrania z załadunku i wyładunku towaru, a dodatkowo instalują urządzenia śledzące trasę przejazdu ciężarówek. Wszystko po to, by udowodnić fiskusowi, że rzeczywiście dostarczyli towar. A od urzędników i tak słyszą: dostawy nie było!
Po co ministerialni urzędnicy tracą czas na pisanie takich komunikatów, skoro – gdy okazuje się, że doszło do wyłudzenia VAT – konsekwencje i tak ponosi uczciwa firma, bo tej nieuczciwej dawno już na rynku nie ma? Firmy potrzebują konkretnych wytycznych, a nie ogólnych informacji, w których resort sam zastrzega, że to, co podaje, może nie wystarczyć.
Nie wiem, czy wszyscy pamiętają czechosłowacki serial „Arabela" z lat 70. Był w nim czarodziejski pierścień; wystarczyło pomyśleć życzenie i przekręcić pierścień na palcu, aby się spełniło. Przydałby się on w tych niepewnych podatkowo czasach przedsiębiorcom. Bo ci mają jedno życzenie: niech fiskus da im spokój i pozwoli zarabiać pieniądze, gdy dochowali należytej staranności. A jeśli twierdzi, że nie, niech to udowodni.