W trosce o wolności obywatelskie konstytucja wprowadza sztywne terminy obowiązywania stanu wyjątkowego. Może być wprowadzony na maksymalnie 90 dni, a następnie przedłużony na kolejne 60. Prezydent skorzystał już z obu opcji, źle szacując jednak czas wprowadzanych ograniczeń. Teraz, kiedy kryzys na granicy się przedłuża, nie ma ruchu, bo konstytucja zabrania wprowadzania nowego stanu wyjątkowego dla takiej samej sytuacji.
A to oznacza, że po wygaśnięciu obecnego stanu wyjątkowego od 1 grudnia tereny w obszarach przygranicznych będą otwarte, a służby stracą nadzwyczajne uprawnienia. Stąd desperackie poszukiwanie rozwiązania zastępczego, które omijałoby konstytucyjne ograniczenia. Antidotum ma być ustawa o ochronie granicy państwowej, pośpiesznie uchwalona przez Sejm.
Czytaj więcej
Ustawa limitująca dostęp do granicy białoruskiej raczej zyska akceptację Senatu. Szykują się popr...
Zmiany krytykują eksperci. Zarzucają im, że dają państwu i służbom szersze możliwości wprowadzania ograniczeń niż konstytucyjny stan wyjątkowy. Chodzi zarówno o obszar terytorialny ograniczeń, jak i ich czas. Zamknięcia pasa przygranicznego będzie mógł dokonać szef MSWiA na czas określony. Nie sprecyzowano jednak maksymalnych terminów.
Kontrowersje budzi obecność dziennikarzy w strefach przygranicznych. Ustawa przewiduje, że to miejscowy komendant Straży Granicznej zdecyduje, kogo dopuści do strefy, a to rodzi obawy o uznaniowość zezwoleń.