Wraz z ujawnieniem tego wniosku (trafił do TK dwa tygodnie temu) powróciła fala zarzutów, że oto PiS robi kolejny krok w kierunku polexitu, kwestionując fundamentalne zasady UE. Opozycja próbowała przylepić tę łatkę partii Jarosława Kaczyńskiego od dawna. Politycy PiS konsekwentnie odżegnywali się od takiego scenariusza.
Czytaj także:
Ziobro pyta TK o artykuł Traktatu o Funkcjonowaniu UE
Ziobro: Niemcy mogli się pytać, to my też możemy
Taborowski: Ziobro chce instrumentalnie wykorzystać Trybunał
Ziobro szuka wsparcia TK w sporze z Luksemburgiem
W przedwyborczej gorączce zarzut ten nabiera jednak nowej wartości i na pewno nie pomoże PiS w końcówce kampanii. Podobnie jak nerwowe reakcje samego Ziobry, który zarzucił w środę mediom piszącym o polexicie „manipulacje”, powołując się na niemiecki Trybunał, który orzekał już w podobnej sprawie.
Warstwa prawna wydaje się równie złożona. Wniosek Ziobry należy traktować jak kolejny etap wojny z Brukselą. Jest przygotowaniem gruntu pod przewidywaną niekorzystną dla rządu odpowiedź unijnego sądu na pytania prejudycjalne, ale też pod werdykt TSUE w sprawie skargi Komisji Europejskiej w Polskiej sprawie.
W uproszczeniu, Ziobro argumentuje, że podpisanie przez Polskę Traktatu UE wcale nie oznacza, że pytania prejudycjalne mogą być stosowane we wszystkich sprawach. Są bowiem obszary zastrzeżone konstytucyjnie dla władz krajowych. Takie stanowisko spotyka się jednak z krytyką ekspertów od prawa UE. Ich zdaniem po podpisaniu Traktatu zgodziliśmy się, żeby TSUE wypowiadał się w każdej sprawie, również wymiaru sprawiedliwości, jeżeli dotyka to prawa unijnego. W dyskusji o praworządności ministrowi będzie bardzo trudno zbić ten argument.
Można zakładać, że nasz TK podzieli stanowisko ministra. Co więcej, kwestionując zasadność pytań prejudycjalnych w sprawach dotyczących ustroju sądownictwa, odniesie się też szerzej do relacji traktatowych Unia - suwerenne państwo.
I to jest główny cel wniosku ministra Ziobry. Spodziewana odpowiedź da nowe paliwo w walce z niepokornym środowiskiem sędziowskim i pozwoli kwestionować legalność kolejnych pytań wysyłanych do Luksemburga. Będzie to próba wytyczenia nowych granic między Unią a suwerennym państwem. Ze względu na zobowiązania traktatowe i ich interpretację przez instytucje unijne taka próba skazana jest na porażkę. Zwłaszcza w atmosferze ostrego konfliktu i zarzutów o łamanie przez Polskę unijnych standardów praworządności. Przeciąganie liny na tym polu gwarantuje, że konflikt zamiast wygasać, będzie eskalował na nowe kierunki.