W środku kampanii wyborczej do laski marszałkowskiej wpłynął poselski projekt nowelizacji ustawy o wyborze prezydenta RP. Chodzi w nim o szybkie wprowadzenie uproszczonego trybu wydawania wyborcom zaświadczeń o prawie do głosowania poza miejscem zameldowania w drugiej turze. Projekt spotykał się z bardzo przychylną reakcją Piotra Winczorka („Rz” z 18 maja - [link=http://www.rp.pl/artykul/406510,481210_Zmiana_ordynacji_w_czasie__kampanii.html]Zmiana ordynacji w czasie kampanii[/link]). Nie podzielamy optymizmu autora.
[srodtytul]Frekwencja kosztem rzetelności?[/srodtytul]
Możliwie najliczniejszy udział obywateli w głosowaniu to w demokracji stan pożądany, ale nie można do niego dążyć kosztem wartości o wiele bardziej fundamentalnych, którym musi służyć prawo wyborcze. Frekwencja była sprawą najważniejszą dla tych, którzy organizowali tzw. wybory w PRL. W państwie demokratycznym wybory muszą być przede wszystkim wolne, równe i rzetelnie przeprowadzone. Wartości te są bezpośrednio zakotwiczone w konstytucji.
Wybory przestają być w pełni wolne, gdy ordynacja dopuszcza manipulowanie wyborcami w czasie głosowania. Zagrożona jest wyborcza równość, gdy ustawodawca tworzy nieprzejrzyste i dublujące się procedury poświadczania prawa do głosowania, otwierając furtkę do dwukrotnego (czy kilkakrotnego) oddania głosu przez tę samą osobę. Nie można mówić o rzetelnej organizacji wyborów, jeżeli w czasie głosowania w lokalu wyborczym członkowie komisji jednocześnie zajmują się czynnościami administracyjnymi niezwiązanymi z aktualnym aktem głosowania.
W obecnym stanie prawnym wyborca, decydując się na pobyt w dniu głosowania poza miejscem swego zameldowania, nie traci możliwości oddania głosu. Wystarczy, że uda się do swojego urzędu gminy (miasta, dzielnicy), gdzie od ręki, ale bez niedobrego pośpiechu, otrzyma zaświadczenie uprawniające do głosowania w dowolnym obwodzie w kraju lub za granicą. Projektodawca, nie znosząc dotychczasowego trybu wydawania zaświadczeń, chce niejako równolegle wprowadzić tryb uproszczony: wydawanie zaświadczeń w lokalu wyborczym w czasie pierwszego głosowania. Zaświadczenia takie miałby wydawać jeden z członków obwodowej komisji wyborczej, który notabene nawet nie musi być pracownikiem urzędu gminy.