Nie łączyć prawniczych korporacji

Dlaczego zamiar połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego kojarzy się z koniem trojańskim – wyjaśnia Rafał Dębowski członek Okręgowej Rady Adwokackiej w Warszawie

Publikacja: 01.06.2010 04:43

Nie łączyć prawniczych korporacji

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Temat połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego powraca jak bumerang. To oczywiste, bo zbliżają się wybory do władz adwokatury (czytaj dalej także: radców prawnych), a od poglądów nowych władz zależeć będzie podejście obu samorządów do tej kwestii. Warto więc poznać różne stanowiska, tym bardziej że – jak pokazują uchwały podejmowane przez najwyższe kolegialne organy obu samorządów – dotychczas przeważa, i to w obu środowiskach, niechęć do tego pomysłu.

Jeśli zadamy sobie pytanie o przyczyny owej niechęci, to w pierwszym rzędzie powinniśmy odpowiedzieć, kto ją prezentuje.

[srodtytul]Kilka istotnych pytań[/srodtytul]

Czy – jak twierdzą niektórzy – hamulcowymi są zazdrośni o samorządowe stołki korporacyjni działacze obawiający się redukcji etatów po połączeniu? To twierdzenie dosyć naiwne – samorządność obu zawodów, w tym wybieralność na funkcje w organach, wyklucza takie obawy. Zasada jest prosta – jeśli adwokat pełniący funkcję samorządową nie postępuje zgodnie z wolą wyborców, to nie zostanie wybrany na następną kadencję, czytaj: utraci stołek. Więc to chyba nie to.

[wyimek]Nikt nie zrozumie, na czym polega różnica między radcą prawnym a doradcą i po co tworzyć zawód, jeśli podobny już istnieje[/wyimek]

A może po prostu większość środowisk adwokackiego i radcowskiego nie chce połączenia jako narzucanej odgórnie inicjatywy? Może oba środowiska – wszak to elita polskiego społeczeństwa – wyczuwają nieszczerość intencji polityków? Może nie dają wiary deklaracjom zawartym w założeniach do ustawy? Zadajmy sobie pytanie, które z dotychczasowych działań sił politycznych rządzących Polską w ostatnich latach (bez znaczenia opcja polityczna) miały na celu wzmocnienie kompetencji samorządów zawodowych? Jakoś dziwnie niewiele przykładów przychodzi do głowy.

[srodtytul]Gołe fakty[/srodtytul]

Dotychczas politycy jedynie ograniczali kompetencje prawniczych samorządów. Litania przykładów sypie się jak z dziurawego wora: odebranie prawa prowadzenia wstępnych egzaminów na aplikację, odebranie prawa prowadzenia egzaminów końcowych, w tym likwidacja części ustnej egzaminu końcowego, cykliczne obniżanie poziomu wymagań na egzaminie na aplikacje, nałożenie obowiązku informowania ministra o każdej, nawet najmniej istotnej uchwale władz samorządowych, odebranie prawa zwalniania adwokata z obowiązku zastępstwa z urzędu w sprawach cywilnych, odebranie faktycznej możliwości kontroli prawidłowości opinii o niezasadności skarg kasacyjnych w sprawach cywilnych z urzędu. Dzięki zmyślnym przepisom ustawowym samorząd zawodowy musi wpisać listę adwokatów czynnych zawodowo (sic!): policjantów, prokuratorów, sędziów, co przy zniesieniu ustawowego okresu karencji w wykonywaniu obowiązków zawodowych woła o pomstę do nieba.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/06/01/nie-laczyc-prawniczych-korporacji/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/wyimek]

Złe doświadczenia to także “reformy” wymiaru sprawiedliwości: faktyczne ustawowe ograniczenie wolności adwokatów poprzez wprowadzenie przymusowych dyżurów w sądach 24-godzinnych, zacieśnianie formalizmów procesowych w postępowaniu cywilnym do tego stopnia, że adwokat (ale już nie sędzia) pozbawiony został prawa do błędu, stworzenie Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury – instytucji w praktyce zamykającej adwokatom możliwość przejścia do zawodu sędziego – no i w końcu najważniejsze: deklarowany przez polityków zamiar stworzenia nowego, niesamorządowego zawodu doradcy prawnego, który stanowić będzie nieuczciwą konkurencję dla obecnych zawodów prawniczych.

[srodtytul]Wszystko już było[/srodtytul]

Pierwsze jaskółki tego pomysłu przemycała już komisja “Przyjazne państwo” pod przewodnictwem posła Mirosława Sekuły, proponując nowelizację przepisów kodeksu postępowania cywilnego w celu dopuszczenia magistrów prawa do wykonywania zastępstwa procesowego. Słowa przewodniczącego wypowiedziane po przyjęciu tego projektu: “stwierdzam, że komisja przyjęła tę propozycję, jako inicjatywę legislacyjną komisji, z pełną świadomością, że projekt może mieć wady dyskwalifikujące go w dalszym postępowaniu”, brzmią jak przestroga. Przestroga tym bardziej trafiająca do świadomości, że w tym wypadku (podobnie jak w wielu innych sprawach) politycy słyszeli jednomyślny sprzeciw samorządów adwokackiego i radcowskiego.

Pamiętajmy! Nic nie zmieni połączenie zawodów, bo jeśli dwa samorządy, działające wspólnie, mówiące jednym głosem, nie mogą się przebić ze swoimi jednolitymi poglądami, to tym bardziej nie przebije się jeden połączony samorząd zawodowy, tak jak nie przebija się ze swoimi argumentami znacznie liczniejszy samorząd lekarski.

Odpowiadając na pytanie o zasadność połączenia zawodów prawniczych, w pierwszej kolejności pytam więc, czy przypadkiem nie jest to inicjatywa polityczna mająca na celu otwarcie możliwości wykreowania nowego zawodu doradcy prawnego. Czy to nie jest tak, że dopóki istnieje zawód radcy prawnego, dopóty nie ma praktycznej możliwości stworzenia zawodu doradcy prawnego, bo nie zrozumieją tego opinia publiczna i wyborcy?

Obserwując bezsilność własną oraz moich kolegów: adwokatów i radców prawnych, w tym także kolegów parlamentarzystów, z którymi mam zaszczyt walczyć o rozsądek w reformach zawodów prawniczych, widzę, jak istotne jest istnienie zawodu radcy prawnego w obecnym kształcie. Bo w polityce, podobnie jak w samorządach, funkcje są wybieralne. Jeśli wyborcy nie zrozumieją działań polityków, rozliczą ich podczas kolejnych wyborów, o czym politycy doskonale wiedzą. Politykom bardziej niż na zgodności projektów ustaw z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego zależy na zrozumieniu wśród wyborców. A w odbiorze społecznym nikt nie zrozumie, na czym polega różnica między radcą prawnym a doradcą prawnym i po co tworzyć zawód, jeśli podobny (z nazwy) już istnieje. Nie dajmy się więc omamić i podzielić koniem trojańskim, jakim są rządowe założenia do połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego.

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/06/01/nie-laczyc-prawniczych-korporacji/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Temat połączenia zawodów adwokata i radcy prawnego powraca jak bumerang. To oczywiste, bo zbliżają się wybory do władz adwokatury (czytaj dalej także: radców prawnych), a od poglądów nowych władz zależeć będzie podejście obu samorządów do tej kwestii. Warto więc poznać różne stanowiska, tym bardziej że – jak pokazują uchwały podejmowane przez najwyższe kolegialne organy obu samorządów – dotychczas przeważa, i to w obu środowiskach, niechęć do tego pomysłu.

Pozostało 91% artykułu
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Michał Romanowski: Opcja zerowa wobec neosędziów to początek końca wartości