Katastrofa smoleńska – wspólne śledztwo

Polska miała podstawy do większego zaangażowania się w wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej – polemizuje adwokat

Publikacja: 07.09.2010 04:30

Katastrofa smoleńska – wspólne śledztwo

Foto: Fotorzepa, Paweł Gałka

Red

Z artykułu K. Karsznickiego [link=http://www.rp.pl/artykul/406510,528756-Katastrofa-pod-Smolenskiem--umowa--ktorej-nie-bylo.html]"Katastrofa pod Smoleńskiem: umowa, której nie było"[/link](„Rzeczpospolita” z 30 sierpnia) wynika, że polscy śledczy znają ustawodawstwo. Problem polega jednak na tym, że go nie rozumieją. Na ich usprawiedliwienie można dodać, że nie pierwszy to raz polski wymiar sprawiedliwości gubi się, kiedy trzeba wyjść poza sferę prawa wewnętrznego i technikę kazuistycznego myślenia.

[srodtytul]Krótka historia obietnic[/srodtytul]

Strona internetowa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów – Centrum Prasowe – podaje 10 kwietnia 2010 r., że odbyła się w tym dniu, tj. dniu katastrofy smoleńskiej, rozmowa telefoniczna premiera Donalda Tuska z premierem Władimirem Putinem i prezydentem Dmitrijem Miedwiediewem. Cytat z tej informacji jest następujący: „(...) Prezydent Miedwiediew zapewnił, że śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy w Smoleńsku będzie prowadzone wspólnie przez prokuratorów polskich i rosyjskich”. Rozmowa ta odbyła się jeszcze przed odlotem premiera Donalda Tuska na miejsce tragedii. Tam się spotkał z premierem Władimirem Putinem.

Zasadniczym problemem w tej sytuacji jest umiejętność rozróżnienia między umową międzynarodową a międzynarodowym zobowiązaniem. Umowa jest bowiem tylko jedną z technicznych form zaciągania przez państwa zobowiązań. Do ich katalogu zaliczamy także inne techniki, np. normy zwyczajowe czy ważne, jak w tym konkretnym przypadku, zobowiązania jednostronne, a nawet polityczne gentelmen’s agrement.

Historia stosunków międzynarodowych zna wiele takich sytuacji. Podręcznikowym przykładem jest sprawa praw Danii do Grenlandii. Kiedy Norwegia próbowała je podważyć, trybunał międzynarodowy Ligii Narodów przypomniał w 1932 r., że premier Norwegii 12 lat wcześniej w Wersalu powiedział jedno zdanie: Norwegia uznaje duńską suwerenność nad Grenlandią. I Norwegia musiała obejść się smakiem.

Bliższym Polakom przykładem jest słynna obietnica kanclerza Schrödera. W 2004 r. powiedział on, że rząd niemiecki nie będzie popierał roszczeń Wypędzonych. I na tej obietnicy Warszawa zbudowała całą dalszą politykę wobec Berlina. Autorytety naukowe i najważniejsi politycy prześcigali się wówczas w podkreślaniu, jak ważne i obowiązujące w relacjach międzynarodowych jest to oświadczenie.

Dlaczego zobowiązanie prezydenta Miedwiediewa miałoby być mniej ważne?

Zgodnie z prawem międzynarodowym głowa państwa, szef rządu i minister spraw zagranicznych mogą zaciągać zobowiązania w sferze międzypaństwowej z mocy własnego urzędu. I to ich problem, jeśli robią to bez podstawy prawnej w prawie krajowym własnego państwa. Dlatego muszą uważać, co mówią.

[srodtytul]Zobowiązanie na korzyść Polski[/srodtytul]

Prezydent Miedwiediew zobowiązał się do wspólnego śledztwa. Tym samym upoważnił polskie organy do działania na terytorium Federacji Rosyjskiej. Rolą strony polskiej było więc skorzystanie z otwartej w ten sposób możliwości, a nie poszukiwanie przeszkód, by tego nie zrobić. Zamiast jednak powołać stosowny zespół i uzgadniać z Rosją metody działania, polski minister sprawiedliwości informuje, że konwencja o pomocy prawnej nie obejmuje takiej formy współpracy. A kogo tu obchodzi konwencja? Miedwiediew jako prezydent zgodził się na to, a więc było to co najmniej jednostronne zobowiązanie Rosji.

Najważniejszy w tej sytuacji był fakt, że zobowiązanie to zostało zaciągnięte na korzyść Polski. I jest ważne w sferze prawa międzynarodowego. Prezydent Miedwiediew miał prawo takie zobowiązanie złożyć. Dla Polski nie było nawet ważne, czy Miedwiediew zobowiązał się zgodnie z rosyjskim prawem czy też nie. Także polska ustawa o umowach międzynarodowych czy inne procedury krajowe dotyczące zawierania umów nie odgrywają tutaj żadnej roli, ponieważ Polska czerpie z tego wyłącznie korzyści. Otrzymane niespodziewanie prawo nie musi przechodzić ani ratyfikacji, ani nawet zatwierdzania przez Radę Ministrów. Wystarczy, że będzie prowadzone w ramach wykonywania zadań przez właściwe organy.

Problemem premiera Tuska jest natomiast fakt, że w tak ważnej i prestiżowej sprawie jak śmierć prezydenta RP nie chce ze zdobytych profitów skorzystać. Polska dostała polityczny prezent, a premier go odrzuca wbrew obiektywnym interesom. Powinien więc wyjaśnić, dlaczego to robi. I powinien za tym przemawiać jeszcze ważniejszy interes.

Jeśli milczy, tym bardziej sytuacja powinna zostać sprawdzona w śledztwie.

[ramka] [b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/09/07/ustna-umowa-a-wspolne-sledztwo/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Z artykułu K. Karsznickiego [link=http://www.rp.pl/artykul/406510,528756-Katastrofa-pod-Smolenskiem--umowa--ktorej-nie-bylo.html]"Katastrofa pod Smoleńskiem: umowa, której nie było"[/link](„Rzeczpospolita” z 30 sierpnia) wynika, że polscy śledczy znają ustawodawstwo. Problem polega jednak na tym, że go nie rozumieją. Na ich usprawiedliwienie można dodać, że nie pierwszy to raz polski wymiar sprawiedliwości gubi się, kiedy trzeba wyjść poza sferę prawa wewnętrznego i technikę kazuistycznego myślenia.

[srodtytul]Krótka historia obietnic[/srodtytul]

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi