Posłowie osłabiają adwokaturę

Posłom brak wyobraźni, skoro w imię wolnego rynku klecą ustawę osłabiającą adwokaturę – piszą adwokaci Jacek Kondracki i Krzysztof Stępiński

Aktualizacja: 15.07.2012 09:49 Publikacja: 22.07.2011 04:35

Posłowie osłabiają adwokaturę

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński Kub Kuba Kamiński

Wtykacz to młody mężczyzna, który lawirując między autami, wtyka za wycieraczki ulotki reklamujące seks. Wtykaczka to emerytka wystająca pod sądem, wtykająca wchodzącym ulotki reklamujące dostępne na każdą kieszeń usługi kancelarii prawnych. Anonimowi, lecz dyplomowani prawnicy szybko, tanio i profesjonalnie poprowadzą każdą sprawę.

Wymiar sprawiedliwości nie jest rynkiem. Tu się nie handluje! W sądach toczą się sprawy. Ludzkie sprawy. Wyrok to sukces jednej i nierzadko dramat drugiej strony. Wyroki wydają sędziowie, ale nie można wyobrazić sobie sądów bez adwokatów. Współtworzymy kulturę prawną i sądową, bo jesteśmy ważnym elementem wymiaru sprawiedliwości, a nie rynku. Dlatego musimy przestrzegać zasad kodeksu etycznego. Adwokat to przewodnik po obszarze wymiaru sprawiedliwości.

Doradcy prawni mają inną optykę. Walczą o rynek usług prawniczych kierujący się zasadami wolnej konkurencji. Wadzi im etyka adwokacka, która zapobiega patologiom, na przykład podkradaniu spraw. Etyka – jak piszą do posłów – szkodzi wolnej konkurencji. A ta ogranicza rozwój rynku. Ze szkodą dla klientów. I tak wkoło Macieju. Dlatego w imię wolnego rynku i walki z korporacjami ma powstać korporacja doradców prawnych, którzy zaraz po studiach będą mogli występować przed sądami rejonowymi w sprawach cywilnych. Propozycja oryginalna, zakłada rywalizację osób profesjonalnie przygotowanych do występowania przed sądami z pospolitym ruszeniem absolwentów wydziału prawa, w której adwokaci – na szczęście dla klientów – będą musieli kierować się zasadami etyki zawodowej w zakresie ubezpieczenia i starannego działania, a doradcy prawni nie.

Droga donikąd

Kim będzie statystyczny klient doradcy prawnego w sprawie sądowej? Obywatelem żyjącym skromnie, o niższej świadomości prawnej. Czy istnieje powód, by skazać go na pomoc prawną niższej jakości? Bogaty nie odpuści bez powodu kilku tysięcy złotych, ale przeżyje bez nich. Dla ubogiego to niewyobrażalny majątek. Kogo zatrudni bogaty w sporze z ubogim i odwrotnie? O tym, kto wygra, zawsze decyduje sąd, ale czy szanse bogatego, który zatrudni specjalistę, nie wyglądają lepiej? I w takim kierunku zmierza Unia, która się domaga, by adwokat określał specjalizację i poruszał się w jej granicach. U nas odwrotnie: otwiera się dostęp do zastępstwa sądowego dla absolwentów prawa, którzy zaraz po studiach wpiszą się na listę doradców prawnych.

„W Polsce co roku prawo kończy bardzo wiele osób. Zawód adwokata jest zawodem, który ma swoją wartość. Chętnych jest bardzo wielu. Obowiązujące zasady, które jednak ułatwiają dostęp do zawodu, uważam za optymalne". Tak powiedział prezydent Lech Kaczyński. Prezydentowi przemawiającemu na zjeździe adwokatów nie wypadało dodać, że kwitnie u nas produkcja źle uczonych prawników. W samej Warszawie produkuje się ich na dziesięciu uczelniach. Będą beneficjentami legislacyjnego majsterkowania, bo hasło „ze szkoły do sądu" nikogo w Sejmie nie razi.

Dziś prawnika da się zrobić z każdego maturzysty. Pod warunkiem że będzie płacić czesne. Wielu zda egzaminy na pandę („pan da trzy"), a dwóje będą poprawiać wielokrotnie. I tak trwa produkcja prawników, którzy wiedzę praktyczną, konieczną do występowania przed sądami, zdobędą, ucząc się na sprawach klientów, których zwabią reklamami typu szybko, tanio i profesjonalnie. Droga donikąd. Stąd wniosek: skoro aplikacje są powszechnie dostępne, zmieńmy najpierw system nauczania prawa i poczekajmy. Dajmy szansę uczącym się i nauczającym. A czekając na efekty, ranking wydziałów prawa uzupełnijmy o obowiązkowy rating. Przestrogę dla płacących czesne.

Adwokatura jest zawodem ludzi młodych. Od 2006 r. średnia wieku adwokatów obniżyła się o kilkanaście lat, a ich liczba wzrosła o połowę. W lipcu przyjmiemy ponad tysiąc prawników po egzaminie adwokackim, a we wrześniu odbędzie się nowy nabór. Od stycznia przyjęliśmy kilkaset osób z tzw. uprawnieniami. Adwokatura rośnie w zawrotnym tempie. Tego politycy nie dostrzegają. Doradcom prawnym, których podobno jest ok. 15 tys., marzy się prawo występowania przed sądami. Prosty rachunek pokazuje, ile warte są ich głosy w zbliżających się wyborach. Zawód adwokata wykonuje prawie 9,5 tys. osób, a radcy prawnego ponad 35 tys. Łącznie szkolimy ponad 15 tys. aplikantów. Jest nas więcej. Dlatego doradcy prawni musieli zbudować egzotyczną koalicję, która przepycha przez Sejm korzystną dla nich ustawę. Tutaj pacta nie są sund servanta. Dowód? Podczas prac komisji sejmowej uzgodniono, że doradcy prawni będą mogli występować przed sądami na podstawie substytucji adwokata lub radcy biorącego na siebie skutki działań zastępcy. I nagle rozsądny kompromis znikł. Niemal jak lub czasopisma. I to pod czujnym okiem posła, który chętnie popatrzyłby na lesbijki.

Adwokatura jest zawodem łatwo dostępnym. Absolwenta prawa dzielą od wpisu na listę adwokatów trzy lata nauki i trzy przeszkody. Dwa egzaminy, wstępny i końcowy, organizuje państwo. Korporacja organizuje tylko kolokwium po drugim roku szkolenia. Liczba osób, które odpadają z powodu niezaliczenia kolokwium jest symboliczna. W maju odbył się państwowy egzamin adwokacki. Nie był trudny. Był transparentny. Dlatego politycy powinni zrozumieć, że droga do występowania przed sądami wiedzie przez aplikacje organizowane przez samorządy. Zapraszamy na nie wszystkich chętnych, nawet bez egzaminu wstępnego, pod warunkiem że nieprzydatni, czyli ci, którzy nie zdadzą państwowego egzaminu wstępnego, nie nabędą w nagrodę prawa występowania przed sądami pod własnym szyldem. Dla dobra klientów.

Co poseł wie o standardach

Na uniwersytetach nie uczy się etyki zawodowej, mimo że z badań wynika, iż niemały odsetek studentów prawa gotowych jest popełnić czyn zabroniony: dać łapówkę lub sfałszować dokumenty. Jeśli prawie 20 procent studentów prawa deklaruje gotowość poświadczenia nieprawdy, wcześniej szukając zabezpieczenia, a kolejne 10 procent starałoby się znaleźć kogoś innego, kto by to zrobił, to powód, by nie tracić samorządowej kontroli dyscyplinarnej.

To także ważny powód, by nie powoływać korporacji, w której nie będzie obowiązywać kodeks etyczny i nie będzie sądownictwa dyscyplinarnego.

„Aby obywatel czuł się bezpiecznie, potrzebni mu są znawcy, którzy pomagają nie tylko przed sądem, ale w urzędzie, w milionie różnych spraw. Aby to zadanie dobrze realizować, trzeba mieć nie tylko kwalifikacje, ale – co bardzo istotne – także pewne zasady. Korporacje są od tego, by tych zasad pilnować". To kolejny fragment przemówienia prezydenta Lecha Kaczyńskiego wygłoszonego kilka tygodni przed katastrofą smoleńską. „Specyficzne znawstwo musi łączyć się z wysokim poziomem kwalifikacji moralnych. Inaczej pokrzywdzonym może być obywatel oraz – o czym rzadziej się mówi – pokrzywdzone może być także państwo". Nic dodać, nic ująć. A posłów nie niepokoi, że absolwent wydziału prawa następnego dnia po ukończeniu studiów może wystąpić przed sądem rejonowym.

Za plecami pana posła paplającego na korytarzu sejmowym o podglądaniu lesbijek kamera telewizyjna ustrzeliła lobbystę. Wiadomo, przypadek. Za lubieżny uśmieszek i komentarz, którego nie warto komentować, poseł wyleciał z partii. Ale jako członek komisji sejmowej ma nadal wpływ na kształt ustawy istotnej dla wymiaru sprawiedliwości. Stąd pytanie: co pan poseł wie o standardach bezpieczeństwa prawnego obywateli? Zbyt mało, by przekonać do swoich pomysłów całe środowisko prawnicze, które mówi stanowczo „nie". Przeciwnikami przyznania doradcom prawnym nowych uprawnień są organizacje zrzeszające sędziów i prokuratorów, w tym International Bar Association i aplikanci. Ci ostatni ślą listy do posłów, bo nijak nie mogą zrozumieć, dlaczego, płacąc, muszą uczyć się trzy lata i zdać dwa państwowe egzaminy, by w zamian dostać nieco więcej, niż dostanie w prezencie od Sejmu każdy absolwent wydziału prawa zaraz po ukończeniu studiów?

Naczynia połączone

Jeśli wszyscy znający problem mówią „nie", komu zależy na obniżeniu standardów bezpieczeństwa prawnego obywateli? Dlaczego ma powstać prawo pośrednio osłabiające adwokaturę, jedyną organizację zawodową powołaną do obrony praw obywatelskich? A może adwokatura uwierająca polityków nie jest potrzebna? Politycy powinni wiedzieć, że silna adwokatura i niezależne, wolne dziennikarstwo są gwarantami demokracji. Dlatego zadaniem priorytetowym ustawodawcy powinno być budowanie wymiaru sprawiedliwości o wysokim poziomie merytorycznym. Warunkiem koniecznym jest wysoki poziom nie tylko sędziów i prokuratorów, ale i osób reprezentujących klientów. Jesteśmy naczyniami połączonymi – adwokat uczy się od sędziego, ale i sędzia uczy się od adwokata. W ten sposób dochodzi do wydawania orzeczeń odpowiadających prawu. Niewątpliwie doradcy prawni będą uczyć się od sędziów, ale czy sędziowie od doradców prawnych?

Tworzenie nowej korporacji, a w konsekwencji przyznanie jej członkom prawa występowania przed sądami, ma szerokie konotacje dla wymiaru sprawiedliwości. Niemal 80 proc. spraw cywilnych rozpoznają sądy rejonowe. Niektóre mogą być bardzo trudne. Można się zastanawiać nad sensem zatrudnienia adwokata do prostej sprawy o stwierdzenie nabycia spadku. Ale w wypadku podważenia testamentu trzeba sięgnąć po najlepszego. Z badań wynika, że nie pieniądze, ale brak nawyku korzystania z pomocy prawnika, są przyczyną tego, że niemal 80 proc. osób prowadzących spory cywilne przed sądami rejonowymi nie korzysta z pomocy prawnej.

Za pomocą statystyki, ulubionego narzędzia doradców prawnych, można udowodnić niemal wszystko. Przypomnijmy zatem, że Polska była kiedyś na pierwszym miejscu w produkcji ziemniaków, a na drugim w wydobyciu węgla. Mieliśmy wielką flotę handlową, której budowa wymagała nadprodukcji stali. I co? Ano nic. Przyszedł kapitalizm i wyszło szydło z worka.

Doradcy prawni, powołując się na nieaktualne statystyki, twierdzą, że Polaka nie stać na adwokata. I ta teza, niemożliwa do udowodnienia, jest nośna. Otóż Polaka stać na adwokata, tyle że nie ma on nawyku korzystania z niego. Gdyby cena była argumentem odstraszającym, minister mógłby załatwić sprawę w try miga, ustalając sztywne stawki, na podstawie różnych parametrów, np. rodzaju sprawy, statusu majątkowego klienta, wielkości miasta, w którym prowadzona jest sprawa itd. Mógłby wymyślić jakiś algorytm. Ale takiego niemądrego rozwiązania nie było nawet za komuny.

Z mocy ustawy

Dlatego posłowie powinni się zastanowić, jak – nie ingerując w ceny – zwiększyć krąg osób korzystających z pomocy prawnej przed sądami. Może zamiast dogadzać nielicznym, kosztem obniżania standardów bezpieczeństwa prawnego obywateli, warto wdrażać ideę Henryka IV la poule au pot. Wreszcie, zamiast płakać nad szaraczkami, których ponoć nie stać na prawnika, wprowadźmy polisy ubezpieczeniowe od pomocy prawnej. Klienci nie stracą, a zarobią i adwokaci, i ubezpieczyciele.

Spośród wolnych zawodów tylko adwokaci są zobowiązani z mocy ustawy chronić prawa i wolności obywatelskie. Tylko nam przyznano prawo składania prezydentowi RP corocznego sprawozdania. My upominamy się o sprawy ważne dla każdego, które nasze państwo mogło i powinno załatwić od ręki.

Ostatnio zwróciliśmy uwagę prezydenta na bardzo wysokie opłaty sądowe i przewlekłość postępowań sądowych, a także brak ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej, co uderza w najsłabszych. Niezwracanie stronie, która wygrała proces, pełnych kosztów zastępstwa adwokackiego i nadużywanie tymczasowego aresztowania. Podsłuchiwanie adwokatów i dziennikarzy oraz przetwarzanie ich billingów, czyli naruszanie tajemnicy zawodowej. Z ustawy wynika, że adwokatura jest pod opieką prezydenta. Dlatego nie może zabraknąć mu wyobraźni, której brak posłom, skoro w imię wolnego rynku klecą ustawę osłabiającą adwokaturę: zawód zaufania publicznego.

Więcej w serwisie:

Prawnicy, doradcy i biegli

»

Wtykacz to młody mężczyzna, który lawirując między autami, wtyka za wycieraczki ulotki reklamujące seks. Wtykaczka to emerytka wystająca pod sądem, wtykająca wchodzącym ulotki reklamujące dostępne na każdą kieszeń usługi kancelarii prawnych. Anonimowi, lecz dyplomowani prawnicy szybko, tanio i profesjonalnie poprowadzą każdą sprawę.

Wymiar sprawiedliwości nie jest rynkiem. Tu się nie handluje! W sądach toczą się sprawy. Ludzkie sprawy. Wyrok to sukces jednej i nierzadko dramat drugiej strony. Wyroki wydają sędziowie, ale nie można wyobrazić sobie sądów bez adwokatów. Współtworzymy kulturę prawną i sądową, bo jesteśmy ważnym elementem wymiaru sprawiedliwości, a nie rynku. Dlatego musimy przestrzegać zasad kodeksu etycznego. Adwokat to przewodnik po obszarze wymiaru sprawiedliwości.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Szef Służby Więziennej w roli kozła ofiarnego
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Ryzyka planu na neosędziów
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne