Reklama

Prokuratura na kolanach

Po dwóch tygodniach milczenia głos w sprawie Amber Gold zabrał Prokurator Generalny Andrzej Seremet

Publikacja: 27.08.2012 20:02

Prokuratura na kolanach

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek

Co wynika z jego wystąpienia? Otóż Seremet twierdzi, że winę za aferę ponoszą konkretni prokuratorzy, którzy wykazali się niekompetencją, brakiem profesjonalizmu, a nawet lenistwem przy prowadzeniu śledztw. Mimo wielu pism i sygnałów ze strony instytucji nadzorującej rynek finansowy zrobili bowiem niewiele, aby ukrócić przestępczy proceder, niezbyt wnikliwie badając i umarzając sprawy prowadzone przeciwko firmie Marcina P. W mniejszym stopniu winne jest wadliwe prawo, które trzeba poprawić.

Ci, którzy spodziewali się, że prokurator generalny będzie bronił swoich podwładnych, od kilku tygodni niemiłosiernie okładanych w mediach, zawiedli się. Seremet w długim wywodzie nie znalazł okoliczności łagodzących dla prokuratorów, nie szukał nawet przyczółków do ich obrony.

Sam jednak prokurator generalny nie poczuwa się do winy. Bo winni są konkretni ludzie, a nie system. Czy Seremet ma rację? Chyba nie do końca. Bo właśnie sprawa Amber Gold, firmy, z którą prokuratura miała do czynienia przez kilka ostatnich lat, pokazuje jaskrawo, że to jednak z systemem mamy problem.

Prokuratura to dziś skostniały urzędniczy moloch działający według sobie tylko zrozumiałej logiki. Celem działania tej instytucji nie jest eliminowanie dużych afer, których ściganie może zająć wiele miesięcy, ale karanie pijanych rowerzystów, bo tu sporządzenie aktu oskarżenia i wyrok następują w ekspresowym tempie. A ambitni prokuratorzy, którzy zbyt długo prowadzą swoje sprawy, psują tylko statystykę.

Seremet tego nie chce widzieć. Wygodniej mu obarczać winą konkretnych ludzi, bo oskarżając system, który od kilku lat pielęgnuje, oskarżyłby samego siebie.

Reklama
Reklama

Ta pokrętna logika szybko psuje młodych prokuratorów, którzy przychodzą do pracy, aby zmierzyć się z poważnymi gospodarczymi sprawami. System szybko ich degeneruje. Prokurator generalny nie widzi tego problemu. Ale jeśli uważa, że coraz bardziej rozbudowany nadzór nad pracą śledczych i urzędnicza sprawozdawczość wystarczą, to myli się głęboko.

Poniedziałkowa konferencja ma jeszcze jeden aspekt. Jest niewątpliwie punktem zwrotnym, jeśli chodzi o dyskusję nad kształtem prokuratury. Po wystąpieniu Seremeta lansowany przez gabinet Tuska pomysł kontroli rządowej wydaje się realny jak nigdy dotąd, bo znaleźć obrońców dotychczasowego modelu będzie dziś bardzo trudno.

Co wynika z jego wystąpienia? Otóż Seremet twierdzi, że winę za aferę ponoszą konkretni prokuratorzy, którzy wykazali się niekompetencją, brakiem profesjonalizmu, a nawet lenistwem przy prowadzeniu śledztw. Mimo wielu pism i sygnałów ze strony instytucji nadzorującej rynek finansowy zrobili bowiem niewiele, aby ukrócić przestępczy proceder, niezbyt wnikliwie badając i umarzając sprawy prowadzone przeciwko firmie Marcina P. W mniejszym stopniu winne jest wadliwe prawo, które trzeba poprawić.

Ci, którzy spodziewali się, że prokurator generalny będzie bronił swoich podwładnych, od kilku tygodni niemiłosiernie okładanych w mediach, zawiedli się. Seremet w długim wywodzie nie znalazł okoliczności łagodzących dla prokuratorów, nie szukał nawet przyczółków do ich obrony.

Reklama
Opinie Prawne
Jakub Sewerynik: O starszych braciach, czyli mury rosną
Opinie Prawne
Jacek Dubois: To znamienne, że PiS nie dystansuje się od Ziobry i jego zastępców
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Walka idzie o awanse sędziów
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Czy prezydent zawetuje ustawę o KRS? Niekoniecznie
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Opinie Prawne
Patrycja Pobideł, Mariusz Ulman: Czas na „plan S”, czyli zróbmy to sami
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama