Królikowski: Problemem jest brak rzetelności

Dziennikarz może się mylić, ale nie wolno mu kłamać – polemizuje wiceminister sprawiedliwości

Publikacja: 01.10.2012 09:06

Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości

Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Red

Trwa kampania społeczna „wykreśl 212 k.k." (http://www.wykresl212kk.pl/), czyli regulację mówiącą o odpowiedzialności karnej za zniesławienie. Dowodem na jej zasadność mają być kolejne wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które stwierdzają naruszenie przez Polskę konwencji przez skazania za zniesławienie, z reguły w związku z wypowiadanymi opiniami. Kampanię wspierają niektóre organizacje ochrony praw człowieka i przedstawiciele mediów. Ci ostatni przede wszystkim wskazują swoją istotną rolę w funkcjonowaniu demokratycznego państwa prawa, szczególną trudność w pełnieniu swojej funkcji w środowiskach lokalnych ze względu na stronniczość tamtejszych środowisk prawniczych, stałe ryzyko odpowiedzialności karnej, które zmusza redakcje do większej powściągliwości w kwestionowaniu prawidłowości działania przedstawicieli władzy. Twierdzą też, że nowe regulacje dotyczące sprostowania i wysokie sankcje w procesach cywilnych wystarczą. Wiele z tych argumentów brzmi racjonalnie. Zdaję sobie sprawę, jak duże ryzyko i jaki koszt ponosi niezależny, wiarygodny i odpowiedzialny dziennikarz. I bynajmniej tego nie bagatelizuję.

Cztery warunki

Minister sprawiedliwości na spotkaniu z prasą przedstawił propozycję nowelizacji art. 212 i 213 kodeksu karnego, zgodną z tymi oczekiwaniami i realizującą standard wyznaczony przez ETPCz. Dzień po spotkaniu ukazały się dwa duże teksty, jeden autorstwa Marka Domagalskiego („Rz" z 26 września, C1) głoszący, że propozycja doprowadzi do tego, że „krytykujący władze łatwiej narażą się na sankcje karne z art. 212 k.k.", drugi zaś, autorstwa Ewy Siedleckiej („GW" z 26 września, s. 8), opatrzony tytułem „Karanie za słowa ma się dobrze". Nie mogę zgodzić się z postawionymi w nich tezami.

Obecna regulacja zniesławienia wprowadza odpowiedzialność karną za przypisanie danej osobie zarówno konkretnego postępowania (fakty), jak i właściwości (opinie), i to tylko wtedy, gdy spełnione są cztery warunki. Po pierwsze, przypisywane zachowanie lub cecha mogą poniżyć w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub prowadzonej działalności. Po drugie, pomawiający miał świadomość, że posługuje się nieprawdą, i podjął to ryzyko. Po trzecie, dochowując należytej staranności, mógł on skutecznie zweryfikować informację (w odniesieniu do mediów mam na myśli jedynie „uśredniony" standard staranności dziennikarskiej). W końcu, jeśli sprawca korzysta z mediów, możliwe jest też pomówienie przez podanie prawdziwych faktów, jeżeli nie uczyniono tego w interesie publicznym i nie dotyczyło to osoby publicznej. Jeżeli zarzut dotyczy życia prywatnego lub rodzinnego, tylko w wyjątkowych wypadkach można uniknąć odpowiedzialności za pomówienie (musi być to uzasadnione ochroną małoletniego, życia lub zdrowia człowieka).

W procesie karnym to zniesławiony musi udowodnić wszystkie poza trzecią okoliczności; jest to przy tym przestępstwo ścigane z oskarżenia prywatnego, czyli w całości prowadzone przez potencjalnie pomówionego (bez udziału prokuratora). Oskarżony może przeprowadzić dowód prawdy i uwolnić się od odpowiedzialności karnej. W procesie cywilnym odpowiedzialność dziennikarza jest szersza i prostsza do dowiedzenia, a rozkład dowodów i domniemań jest mniej korzystny dla tego, kto publicznie posługuje się słowem.

Minister proponuje

Na czym polega propozycja ministra, zwłaszcza w odniesieniu do dziennikarzy? Znika odpowiedzialność karna za formułowanie opinii (sądów wartościujących), pozostaje za podawanie nieprawdziwych faktów. Znika możliwość powoływania się w ocenach na prawo do krytyki osób publicznych dla uchylenia się od odpowiedzialności karnej, bo już samo wypowiadanie ocen nie będzie z zasady karalne (art. 213 § 2 k.k. nie ma zastosowania poza tym zakresem). Dowód prawdy będzie mógł być – z ograniczeniem dotyczącym życia prywatnego i rodzinnego – zawsze przeprowadzony. Rozważamy też możliwość likwidacji zagrożenia karą pozbawienia wolności.

Odpowiada to orzecznictwu ETPCz, który postuluje ścisłe rozróżnienie opinii (sądy wartościujące) i faktów oraz podnosi, że tylko w tym ostatnim wypadku w ogóle możliwa jest obrona przez wykazywanie prawdziwości zarzutu (zob. sprawy Ligens v. Austrii, Gorelishvili v. Gruzji, Media Group v. Ukrainie). Trybunał nie wymaga ścisłego wykazania prawdziwości faktów (Bladet Tromso v. Norwegii, Salov v. Ukrainie, Lombardo v. Malcie) ze wskazaniem, że czynnikiem decydującym jest postawa dziennikarza. Jeżeli postępuje on zgodnie z zasadami etyki zawodowej i w dobrzej wierze, a na podstawie rozmów i informacji uzna wiadomości za wiarygodne, to nie może ponosić odpowiedzialności karnej za zniesławienie. W propozycji ministra tak właśnie jest, tyle że uchylenie odpowiedzialności karnej jest realizowane w częściach przez dwie różne instytucje – brak umyślności i dowód prawdy.

Trybunał podkreślił, że opinie nie muszą być prawdziwe, ale tylko oparte na dowodach i wystarczających podstawach prawnych. Jeżeli w orzecznictwie polskich sądów istnieje istotna nieprawidłowość, to taka, że ujawnia się w nim czasem przekonanie o konieczności kontrolowania sądów wartościujących pod kątem ich prawdziwości oraz formy (zob. wyrok TK z 12 maja 2008 r., SK 43/05; post. SN z 1 lipca 2009 r., III KK 52/09). Propozycja MS te wątpliwości rozwiewa na rzecz niekaralności.

Problemem jest brak rzetelności. W wyroku z 3 listopada 2003 r. (IV KK 426/02) SN podkreślił, że nikt nie ma prawa „do głoszenia nieprawdziwych informacji, a podjęcie takiego działania nie może być traktowane jako zgodne z prawem, bez względu na to, w jakim miejscu jest czynione i jakiemu celowi służy". Później (7 lutego 2007 r., III KK 243/06) dodał, że „opinia publiczna nie jest zainteresowania otrzymywaniem i rozpowszechnianiem informacji wprowadzających w błąd. Wręcz przeciwnie, fałszywa informacja godzi w interes publiczny, podważa bowiem zaufanie do państwa, jego organów i instytucji, a paradoksalnie – także dla prasy".

Dlaczego zatem upieram się, by w najbardziej jaskrawych wypadkach, gdy ktoś, zwłaszcza dziennikarz, świadomie posługuje się publicznie nieprawdą i w ten sposób działa na szkodę drugiej osoby, ponosił odpowiedzialność karną? Nie chodzi mi tyle o przeciwdziałanie takim sytuacjom (być może sankcje cywilne okażą się wystarczające), co raczej o publiczne potępienie takiego postępowania. A taki jest sens wyroku karnego.

W mojej ocenie dziennikarz może się mylić, ale nie wolno mu kłamać.

Autor jest członkiem Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Karnego

Trwa kampania społeczna „wykreśl 212 k.k." (http://www.wykresl212kk.pl/), czyli regulację mówiącą o odpowiedzialności karnej za zniesławienie. Dowodem na jej zasadność mają być kolejne wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, które stwierdzają naruszenie przez Polskę konwencji przez skazania za zniesławienie, z reguły w związku z wypowiadanymi opiniami. Kampanię wspierają niektóre organizacje ochrony praw człowieka i przedstawiciele mediów. Ci ostatni przede wszystkim wskazują swoją istotną rolę w funkcjonowaniu demokratycznego państwa prawa, szczególną trudność w pełnieniu swojej funkcji w środowiskach lokalnych ze względu na stronniczość tamtejszych środowisk prawniczych, stałe ryzyko odpowiedzialności karnej, które zmusza redakcje do większej powściągliwości w kwestionowaniu prawidłowości działania przedstawicieli władzy. Twierdzą też, że nowe regulacje dotyczące sprostowania i wysokie sankcje w procesach cywilnych wystarczą. Wiele z tych argumentów brzmi racjonalnie. Zdaję sobie sprawę, jak duże ryzyko i jaki koszt ponosi niezależny, wiarygodny i odpowiedzialny dziennikarz. I bynajmniej tego nie bagatelizuję.

Pozostało 83% artykułu
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Aktywni w pracy, zapominalscy w sprawach ZUS"
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Podatkowe łady i niełady. Bez katastrofy i bez komfortu"