Reklama

Co dalej z gimnazjami

Prawo oświatowe jest niedoskonałe. Prawie tak jak podatki. Gdyby jednak stosować je z myślą o uczniach, ucichłaby dyskusja o złych szkołach.

Publikacja: 05.09.2013 09:12

Jolanta Ojczyk, "Rzeczpospolita"

Jolanta Ojczyk, "Rzeczpospolita"

Foto: Fotorzepa, dp Dominik Pisarek

Początek roku szkolnego to pretekst do dyskusji o oświacie. Najczęściej o gimnazjach. PiS, SLD i Ruch Palikota chcą je zlikwidować.  PO i PSL nie widzi takiej potrzeby.

Jak powiedział Stanisław Żelichowski, poseł PSL, ta reforma kosztowała kupę szmalu. Po co burzyć to, co jest, jak nie ma się koncepcji, co będzie potem.

Nie burzy się domu, dlatego że ciekną rury. Coś zrobić jednak trzeba. W gimnazjach najlepiej widać podział na złe i dobre szkoły. Rodzice są w stanie zmienić adres zameldowania, aby dziecko dostało się do tego lepszego.

Dlaczego jest tak źle?  Zamiast 3,5 tys. gimnazjów powstało ich ponad 5 tys. Większość przy szkołach podstawowych. Trafili do nich nauczyciele z podstawówek nieprzygotowani do pracy z młodzieżą. W efekcie gimnazja to reforma niedokończona. Dobrej rady, jak ją dokończyć, nie ma. Gimnazja można zbliżyć do szkół średnich, np. przekazując je starostwom, które nadzorują szkoły ponadgimnazjalne. Można też uszczelnić rejonizację.  Wymaga to zmian w przepisach. Żadnej inicjatywy ustawodawczej jednak nie widać.

Drugą ważną kwestią jest obniżenie wieku szkolnego. Nie mam wątpliwości, że reforma została źle przeprowadzona. Aby ją uratować, nie wystarczy dać gminom więcej pieniędzy. W niej, tak jak w gimnazjach, zawodzą ludzie.

Reklama
Reklama

Znam dwie szkoły podstawowe w jednej miejscowości. Do pierwszej nikt nie chce zapisać sześciolatka, choć jest nowa, ma piękne klasy itp. Do drugiej, starszej, chętnych jest dużo. Pierwsza ma dyrektora i kadrę  nieprzygotowaną do pracy z młodszymi dziećmi, a rodziców traktuje jak zło konieczne. W drugiej rodzic od razu wie, z czym dziecko sobie radzi, a z czym nie. W jednej i drugiej nauczyciele są zatrudnieni w oparciu o złą Kartę nauczyciela, rządzi dyrektor wybrany w konkursie zorganizowanym przez władze miasta, a nadzór sprawuje ten sam kurator oświaty.

A jednak są to dwa światy, choć prawo to samo.

Początek roku szkolnego to pretekst do dyskusji o oświacie. Najczęściej o gimnazjach. PiS, SLD i Ruch Palikota chcą je zlikwidować.  PO i PSL nie widzi takiej potrzeby.

Jak powiedział Stanisław Żelichowski, poseł PSL, ta reforma kosztowała kupę szmalu. Po co burzyć to, co jest, jak nie ma się koncepcji, co będzie potem.

Pozostało jeszcze 82% artykułu
Reklama
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Cel uświęca środki, czyli jak wyjść z kryzysu konstytucyjnego
Opinie Prawne
Gutowski, Kardas: Kompromis legislacyjny czy pozaustawowa konfrontacja?
Opinie Prawne
Paweł Rochowicz: Panie prezydencie, nie tędy droga
Opinie Prawne
Szymański, Kałęka: Czego karniści oczekują od nowego ministra sprawiedliwości?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Praworządność à rebours
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama