Prowokacja dziennikarska wymaga kunsztu

Rozmowa z Krzysztofem Czyżewskim, adwokatem zajmującym się problematyką prawa prasowego

Publikacja: 26.03.2014 02:00

Rz: Pawłowi M., autorowi prowokacji dziennikarskiej wobec prezesa gdańskiego Sądu Okręgowego, prokuratura przedstawiła listę zarzutów związanych z prowokacją.  Chyba nie mamy wątpliwości, że dziennikarze mają do niej prawo?

Krzysztof Czyżewski:

Nie powinniśmy mieć wątpliwości. Prowokacja dziennikarska może być ważnym narzędziem w odkrywaniu i ujawnianiu przestępstw lub nieprawidłowości w działaniach władzy. Sądy jednak dość ostrożnie podchodzą do tematu. ?To po części wynik instrumentalnego traktowania tego narzędzia przez dziennikarzy. Korzystając bowiem z braku legalnej definicji prowokacji, starają się objąć nią o wiele więcej zachowań, niż rzeczywiście wymagałoby ochrony.

Czy prowokacja musi dotyczyć śmiertelnie poważnego problemu ?

Myślę, że istotne jest, by służyła ważnemu interesowi społecznemu. Nie może służyć zabawie, ośmieszeniu, poniżeniu. Powinna być ostatnią deską ratunku. Służyć do wykrycia poważnych nieprawidłowości, o istnieniu których dziennikarz wie, a których nie może wykazać inaczej niż poprzez prowokację.

Która z polskich prowokacji wydaje się panu najbardziej udana?

Wiele prowokacji przeprowadzanych jest w błahych sprawach, często posługują się nimi tabloidy, by ośmieszyć tego lub owego. Takie działania ośmielają krytyków, uzbrajają ich w amunicję. Istnieją jednak prowokacje z prawdziwego zdarzenia, jak ta wobec sędziego Milewskiego lub przeprowadzona przez dziennikarza E. Gęsinę-Torresa. Podał się on za kubańskiego uchodźcę, posłużył fałszywymi dokumentami i złożył fałszywe zeznania przed sądem, by dostać się do ośrodka dla uchodźców. Chciał w ten sposób, za pomocą ukrytej kamery, udokumentować złe – według niego – warunki, w jakich przebywają uchodźcy. Sąd uznał jednak dziennikarza za winnego popełnionych przez niego – w celu przeprowadzenia prowokacji – przestępstw, chociaż odstąpił od wymierzenia kary, a dziennikarz musiał zapłacić 2 tys. zł tytułem środka karnego. Sąd rejonowy nie uznał, by ochrona tej prowokacji była ważniejsza niż ochrona dokumentów? i powagi sądu.

Właśnie, przeciwnicy prowokacji wymachują np. kodeksem karanym, że ktoś podał się za urzędnika, choć nic złego się nie stało. Skąd ta krytyka?

Bo sprawa nie jest aż tak prosta, jak dziennikarze chcieliby ją widzieć. Na drugim końcu są bowiem ważne dobra: składanie fałszywych zeznań, posługiwanie się sfałszowanymi dokumentami, prowadzone na szerszą skalę bez ważnego powodu, może przynieść więcej szkód niż korzyści. Nie ułatwia życia dziennikarzom brak prawnego uregulowania ich statusu.  W zasadzie bowiem każdy może takim dziennikarzem być, nie każdy jednak dba, by w jego działaniach zachowane były właściwe – wysokie – standardy postępowania.

Jak przygotować prowokację, żeby nie narazić się na odpowiedzialność?

Nie ma prostej instrukcji, nie ma też gwarancji wyłączenia odpowiedzialności. Należy pamiętać, że przebieg każdej prowokacji może być na koniec badany przez sąd. Trzeba być zatem przygotowanym na to, by pokazać, że nasza prowokacja, w tej konkretnej sprawie, w tych okolicznościach wymaga ochrony. Po pierwsze, o czym mówiłem, musi być przeprowadzona w ważnej społecznie sprawie. Musi prowadzić do ujawnienia przestępstwa lub nieprawidłowości władzy. Po drugie, jej przeprowadzenie musi być poprzedzone rzetelnym i starannym śledztwem dziennikarskim, które wykaże, że doszło do przestępstwa lub nieprawidłowości, ale nie można zdobyć na to bezpośrednich dowodów. Po trzecie, prowokacja nie może wymuszać nieprawidłowości, nie może kreować ponadnaturalnych okoliczności, w których nieprawidłowości mogłyby się pojawić. Nie można zarzucać haczyka na chybił trafił. Po czwarte wreszcie, ważne jest, by użyte środki  prowokacji pozostawały w proporcji do celu, jaki prowokacja ma osiągnąć. Pamiętajmy, że dobro poświęcane ma mieć mniejszą wartość niż dobro, o które walczymy.  W końcu ważne jest, by dokumentować swoje działania, tak by natychmiast po osiągnięciu zakładanego celu wiernie, rzetelnie i bez kolorowania móc przedstawić ich przebieg. Cel prowokacji musi być jednoznacznie określony od samego początku i nie można dostosowywać naszych działań do zmieniających się okoliczności. Jak widać, korzystanie z prowokacji dziennikarskiej wymaga dużego kunsztu.

Dobrze chyba mieć po swojej stronie opinię publiczną.

Nie chodzi o niezdrowe zainteresowanie, ale o to, by ujawnione informacje rzeczywiście służyły budowaniu społeczeństwa demokratycznego. Oczywiście poparcie publiki, która na prowokacji ma „zyskać", nie jest bez znaczenia.

—rozmawiał ?Marek Domagalski

Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"