W dyskusji o biegłych sądowych najrzadziej zabierają głos najbardziej zainteresowani. Niestety, dyskusje oderwane są od realiów pracy biegłego, a formułowane pochopnie recepty mogą się okazać równie fatalne w skutkach jak likwidacja tzw. małych sądów.
Ani zmiana uregulowań proponowana przez resort sprawiedliwości, ani zwiększony nadzór i sankcje, ani łatwe diagnozy i rozwiązania w stylu tych proponowanych przez adwokata Nogala („Rzecz o Prawie" z 26 marca) niewiele zmienią aktualny stan, niezależnie od trafności niektórych propozycji.
Z praktyki biegłego
Na kwestię organizacji współpracy z sądami warto spojrzeć z punktu widzenia biegłego – nieosiągalność wielu pozornie słusznych propozycji stanie się wtedy oczywista.
Trudno się nie zgodzić, że obieg informacji w trójkącie sąd–biegły–strony powinien zostać przyspieszony, w szczególności sąd powinien przestać pośredniczyć w wymianie korespondencji między biegłym a stronami postępowania, choć wymaga to zmian (niewielkich) w procedurze, w której to sąd decyduje o przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłego, a nie strony postępowania.
Do banku propozycji dodam następującą: jeszcze większe przyspieszenie dałoby się uzyskać, gdyby korespondencja prowadzona była w formie elektronicznej, pełnomocnicy odbierali pocztę we wszystkich formach (w tym elektronicznej), natychmiast odpowiadali na pisma od biegłego i nie gubili korespondencji. Zaledwie kilka razy w ciągu mojej ponadsiedmioletniej praktyki sąd przekazał mi adres poczty elektronicznej swojej i stron oraz polecił przesłanie opinii także tą drogą.