Jako w pełni zrozumiała weszła do powszechnego i potocznego użycia, nawet w społecznościach mniej obeznanych z prawem. Stanowi gwarancję praworządności, szczególnie jako jedno z podstawowych zabezpieczeń prawa własności. Regułę kojarzy się głównie z prawem rzeczowym. Średniowiecze chętnie powtarzało ją w wersji późnoklasycznej: „nie daje, kto nie ma". I w takiej zrobiła karierę w prawie anglosaskim, urastając do rangi zasady common law.
W rzymskim prawie ukuto ją na kanwie prawa spadkowego: „dziedzic nie może przenieść na kogoś innego więcej prawa, niż sam miałby, gdyby przyjął spadek"; „niedorzeczne, aby miał więcej praw zapisobierca gruntu niż dziedzic lub sam testator, gdyby jeszcze żył" itd. Reguła jest oczywista, dlatego świetnie nadaje się do uogólnienia. Szybko zadomowiła się w prawie rzeczowym, ale w Rzymie wyrażała też podstawową prawidłowość sprzedaży: skoro sprzedawca nie musi być właścicielem, nie ma obowiązku przeniesienia własności rzeczy sprzedanej. To właśnie skwitowano słynnym powiedzeniem impossibilium nulla obligatio („co niemożliwe, nie rodzi zobowiązania"). Nasza reguła okazuje się też przydatna w prawie publicznym: i w Rzymie, i obecnie. I warto się jej trzymać! W starożytności widać ją np. w konstrukcji delegacji władzy. W II w. po Chr. Julian pisał: „Ze zwyczaju przodków wynika, że ten jedynie może delegować jurysdykcję, komu przysługuje ona z jego własnego prawa, a nie z cudzej łaski". Przez wzmiankę o zwyczaju podkreślił dawność uzależniania zakresu władzy delegowanej od władzy delegującego.
Współcześnie jedno z pól zastosowania naszej reguły przyniosła kwestia: czy osobie prawnej przysługują uprawnienia nieprzysługujące osobom prawnym, które ją tworzą? Wpłynęło zażalenie na odmowę nadania biegu skardze konstytucyjnej wniesionej przez spółkę – port lotniczy, utworzony i zarządzany wyłącznie przez podmioty publiczne oraz stanowiący tylko ich własność. Udziałowcami są: przedsiębiorstwo państwowe, dwie gminy oraz województwo. Trybunał Konstytucyjny musiał rozstrzygać, czy ma zdolność do wystąpienia ze skargą konstytucyjną spółka tworzona jedynie przez podmioty, które tej zdolności nie mają, takie jak jednostki samorządu terytorialnego oraz podmioty gospodarcze opierające działalność na majątku Skarbu Państwa lub jednostek samorządu terytorialnego. Publiczne podmioty gospodarcze służą wykonywaniu zadań publicznych, co odbywa się zarówno w sferze imperium, jak i dominium. Zasadniczym kryterium odróżnienia publicznych podmiotów gospodarczych od prywatnych jest kryterium majątkowe. „W myśl art. 79 ust. 1 konstytucji każdy, czyje konstytucyjne wolności lub prawa zostały naruszone, ma prawo, na zasadach określonych w ustawie, zakwestionować zgodność z konstytucją przepisów ustawy lub innego aktu normatywnego, na podstawie których sąd lub organ administracji publicznej orzekł ostatecznie o jego prawach lub wolnościach albo obowiązkach określonych w konstytucji" (Ts. 13/12). Czy wspomniana spółka może być uznana za podmiot legitymowany, jak rozumie go ustrojodawca pod terminem „każdy"? Trybunał zdecydował się odpowiedzieć twierdząco.
Jeden z wywodów zdania odrębnego zaczął od podstaw: „Skarga konstytucyjna jest środkiem ochrony wolności i praw, których źródłem jest przyrodzona i niezbywalna godność człowieka. Nie jest natomiast środkiem ochrony interesów ekonomicznych państwowych lub komunalnych osób prawnych względem państwa. Skoro celem tego mechanizmu jest ochrona jednostek przed działalnością szeroko rozumianego państwa, to organy tegoż państwa – nie będąc same podmiotami konstytucyjnych wolności i praw – jedynie wyjątkowo mogłyby kreować podmioty prawa występujące w obrocie, którym przysługiwałyby wolności lub prawa podmiotowe zagwarantowane w konstytucji (nemo plus iuris ad alium transferre potest, quam ipse haberet), dochodzone następnie przed Trybunałem Konstytucyjnym w drodze skargi konstytucyjnej". Trudno się nie zgodzić, że powołanie do życia tego rodzaju podmiotów oraz powierzenie im zadań natury publicznej prowadzi do przemieszania sfery władzy publicznej i obrotu prywatnoprawnego. Chaos może się pogłębić na skutek przyznawania legitymacji do występowania ze skargą konstytucyjną, jeśli żaden z podmiotów tworzących jej nie miał. Zasada nemo plus iuris powinna i tu okazać się gwarantem. Pozostaje przynajmniej poważnym ostrzeżeniem.
Autor jest profesorem nauk prawnych, kierownikiem Katedry Prawa Rzymskiego na Wydziale Prawa ?i Administracji UJ, wykłada na Wydziale Prawa ?i Administracji UW