Tylko w tym roku 3,5 tys. osób uzyska uprawnienia adwokackie bądź radcowskie, zwiększając liczebność tych korporacji do 50 tys. osób. Pytanie, czy ustanowić dla nich wyższą półkę specjalistów, jest więc naturalne.
Przed Sądem Najwyższym obowiązuje tzw. przymus adwokacki, który oznacza, że strony same nie mogą składać skargi kasacyjnej. Musi się tym zająć adwokat bądź radca, tak samo tylko kwalifikowany prawnik może występować przed SN i zabierać głos. Wymóg ten został wprowadzony, by podnieść poziom rozpraw kasacyjnych, skupionych zwłaszcza na zagadnieniach prawnych i formalnych.
Pierwsze lata funkcjonowania w Polsce kasacji były mordęgą także dla prawników. Nadal zresztą wiele z nich nie przechodzi tzw. przedsądu czy okazuje się oczywiście bezzasadna. Z tego powodu nie tylko Sąd Najwyższy postuluje, by przed SN mogła występować tylko ograniczona liczba profesjonalnych pełnomocników – elitarny korpus. Ma to być korzystne przede wszystkim dla samych stron, gdyż często wadliwe powołanie podstaw środka zaskarżenia uniemożliwia pożądane rozstrzygnięcie sprawy.
Są kraje, w których taka lista prawników jest tworzona, są i takie,w których obywatel sam może skutecznie napisać kasację. Odpowiedź zatem, czy tworzyć elitarny (i pewnie droższy) korpus, nie jest prosta, a dotyczy nie 50 tys. prawników, ale pośrednio każdego podsądnego. Jednego raczej nie da się pogodzić: masowej produkcji prawników z najwyższym profesjonalizmem, choćby dlatego, że nie mają odpowiednio wielu spraw, by nabrać wprawy.
Poza tym kto miałby o tym awansie decydować ? Przyznanie tej władzy np. ministerstwu czy SN groziłoby się serwilizmem wobec decydentów, przyznanie jej korporacjom grozi kumoterstwem.