Reklama

Co się dzieje w USA? Przyszłość wojny celnej rozstrzygnie Sąd Najwyższy

Do 14 października niepewna jest przyszłość ceł wprowadzonych przez Donalda Trumpa, jak i wszystkich porozumień, które wymusił on na UE, Japonii i reszcie świata. Trump walczy o bilion dolarów z ceł i swój autorytet. W Sądzie Najwyższym większość sędziów mianowali Republikanie.

Publikacja: 04.09.2025 15:26

Prezydent USA Donald Trump

Prezydent USA Donald Trump

Foto: SAUL LOEB / AFP

Gdy Donaldowi Trumpowi stopniowo udawało się w wakacje wymuszać podpisywanie porozumień w sprawie nowych stawek celnych z najważniejszymi krajami – partnerami handlowymi USA, niespodziankę szykował dla niego amerykański sąd apelacyjny. Wyrok, który zapadł w ostatnich dniach sierpnia, podważył kompetencje prezydenta do samodzielnej zmiany ceł na taką skalę.
Zamiast triumfalnego rozegrania wojny celnej, Trump szykuje się więc na błyskawiczną batalię w Sądzie Najwyższym, by obronić swoje prawo do samodzielnego wyznaczania polityki gospodarczej. Albo – jak mówią krytycy – wprowadzania rządów autorytarnych, na co wskazuje też wyprowadzenie Gwardii Narodowej na ulice amerykańskich miast.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Znamy warunki handlu między UE a USA

Co się dzieje w USA? Zaskakująca zmiana w wojnie celnej

W ostatnich dniach sierpnia amerykański Sąd Apelacyjny dla Okręgu Federalnego w Waszyngtonie wydał orzeczenie, że Trump przekroczył swoje uprawnienia, wprowadzając wysokie cła wobec praktycznie wszystkich krajów, bez zgody Kongresu. Wyrok sądu zapadł większością głosów siedem za do czterech przeciwko i podważył legalność działań administracji Donalda Trumpa.

Rozpoczął się sądowy wyścig z czasem. Ekipa Donalda Trumpa ma czas do 14 października, do kiedy sąd apelacyjny zawiesił wykonanie wyroku, co da szansę urzędnikom prezydenta na odwołanie się do Sądu Najwyższego USA.

Jak informują amerykańskie media, w tym CNBC, w środę wieczorem prezydent Donald Trump zwrócił się do Sądu Najwyższego o szybkie rozpatrzenie apelacji, by unieważnić orzeczenie sądu apelacyjnego, który uznał jego cła (oprócz tych na aluminium i stal) za niezgodne z prawem.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

Komisarz Dombrovskis: wojna celna najmocniej uderzy same USA

Czego chce Donald Trump? Gra o bilion dolarów z ceł i autorytet

Trump chce, by Sąd Najwyższy rozpatrzył argumenty jego apelacji na początku listopada i wkrótce potem wydał ostateczną decyzję w sprawie legalności spornych ceł. To byłoby tempo ekspresowe i ewenement, ponieważ takiej decyzji Sądu Najwyższego można by zwykle oczekiwać dopiero latem przyszłego roku.

Jak informuje CNBC, sekretarz skarbu Scott Bessent dołączył do wniosku Trumpa oświadczenie, że orzeczenie sądu apelacyjnego mocno „podważa zdolność prezydenta do prowadzenia realnej dyplomacji oraz jego zdolność do ochrony bezpieczeństwa narodowego i gospodarki USA”. Trump we wniosku podkreśla, że „opóźnienie wydania orzeczenia do czerwca 2026 r. może spowodować, że zostanie już pobrane 0,75–1 bln dol. z tytułu ceł, których zniesienie może spowodować poważne zakłócenia”.

Orzeczenie i jego zawieszenie rodzi ogromną niepewność i tymczasowość w kwestii stawek celnych. Nie jest też pewne, jakie cła będą obowiązywały po 14 października lub po negatywnym dla ekipy Trumpa wyroku sądu.

Co się wydarzy, jeśli cła były nielegalne?

Do połowy października nowe cła więc obowiązują, ale istnieje możliwość, że zaraz znikną, bo Sąd Najwyższy może je zlikwidować. To rodzi ogromną niepewność i pytania: jakie będą scenariusze, jeśli wyrok sądu apelacyjnego się utrzyma, a co, jeśli jednak SN przyzna rację prezydentowi Trumpowi.

Czytaj więcej

Donald Trump wprowadził Gwardię Narodową na ulice Waszyngtonu. „Autorytarne dążenia”
Reklama
Reklama

– Na 99,9 proc. wyrok Sądu Najwyższego się pojawi do 14 października. Podejrzewam, że będzie skomplikowany i dwuznaczny – mówi Piotr Kuczyński, ekonomista Xeliona, który wskazuje, że choć na dziewięciu sędziów SN aż sześciu jest z nadania Republikanów, to jednak nie przesądza, czy sędziowie orzekną na korzyść republikańskiego prezydenta, ponieważ sędziowie Sądu Najwyższego są niezależni i mianowani dożywotnio, więc ich kadencja przetrwa czas prezydentury Trumpa. – Sędziowie nie muszą się kierować republikańskimi sympatiami, a nawet zwolennicy Republikanów nie muszą wspierać autorytaryzmu – zauważa Kuczyński.

Ten wyrok oznacza być albo nie być dla dryfującego w stronę autorytaryzmu Donalda Trumpa, ponieważ zdecyduje, czy prezydent może sam za pomocą tzw. executive orders, czyli rozporządzeń wykonawczych, zmieniać politykę handlową USA na świecie, czy też musi przeprowadzić to przez Kongres, co jest czasochłonne i pełne zasadzek. – W Kongresie mogą się sprzeciwiać Demokraci, mogą stosować filibuster, czyli opóźnianie prac parlamentarnych wszelkimi środkami – mówi ekspert.

Co dalej? Co najmniej dwa scenariusze i dużo niepewności

– Jeśli sędziowie uznają, że Trump miał prawo do takiej polityki celnej, to wszystkie decyzje administracji odnośnie do umów z UE i Japonią będą w mocy, a jeśli nie – pójdą do kosza i wpłyniemy na nieznane wody. Wtedy wszystkie decyzje będą musiały iść przez Kongres.

– A jaki będzie poziom ceł od 14 X, tego nikt nie wie. Dlatego podejrzewam, że nawet świat się nie ucieszy, bo znowu wróci niepewność – mówi Kuczyński.

Z drugiej strony, Reuters informuje, że administracja Trumpa przygotowuje plan B, by utrzymać cła za pomocą innych przepisów.

Po zamknięciu giełdy nie odnotowano większych reakcji na tę decyzję, natomiast rośnie niepewność dotycząca handlu, która nie jest – zdaniem ekspertów – potrzebna rynkowi i amerykańskim firmom.

Reklama
Reklama

Agencja Reuters przypomina też, że coraz więcej inicjatyw politycznych Trumpa zmierza do rozstrzygnięcia kwestii ich legalności w Sądzie Najwyższym. W tym samym kierunku, jak twierdzą amerykańskie media, zmierza spór prawny dotyczący niezależności Rezerwy Federalnej. – To spowoduje bezprecedensową konfrontację prawną w tym roku w sprawie całej polityki gospodarczej Trumpa – zauważa agencja.

UE zawarła porozumienie z USA 27 lipca. Ta umowa jest krytykowana za brak symetrii. Większość towarów z UE będzie obciążona stawką celną w wysokości 15 proc., gdy amerykańskie będą do Europy wjeżdżać bez takich obciążeń. Europa ma też kupować w USA surowce energetyczne warte 750 mld dol. i chipy warte 40 mld dol., zwiększyć zakupy broni w USA i inwestować tam. Jednak obrońcy tej umowy zauważają, że w praktyce nikt nie zmusi prywatnych firm do inwestowania.

Gdy Donaldowi Trumpowi stopniowo udawało się w wakacje wymuszać podpisywanie porozumień w sprawie nowych stawek celnych z najważniejszymi krajami – partnerami handlowymi USA, niespodziankę szykował dla niego amerykański sąd apelacyjny. Wyrok, który zapadł w ostatnich dniach sierpnia, podważył kompetencje prezydenta do samodzielnej zmiany ceł na taką skalę.
Zamiast triumfalnego rozegrania wojny celnej, Trump szykuje się więc na błyskawiczną batalię w Sądzie Najwyższym, by obronić swoje prawo do samodzielnego wyznaczania polityki gospodarczej. Albo – jak mówią krytycy – wprowadzania rządów autorytarnych, na co wskazuje też wyprowadzenie Gwardii Narodowej na ulice amerykańskich miast.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
/
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Reklama
Cła Donalda Trumpa
Prof. Bogdan Góralczyk: Wojna totalna już trwa. Ryzyko konfliktu wokół Tajwanu rośnie
Cła Donalda Trumpa
Podcast „Rzecz w tym”: Cła Trumpa, przyszłość globalizacji i polska deregulacja
Reklama
Reklama