Komisja weryfikacyjna unieważniła decyzje reprywatyzacyjne dla działek przy ul. Twardej w Warszawie. Oznacza to, że nieruchomości te pozostają własnością miasta.
Był to jak na razie newralgiczny moment tego hybrydowego organu. Politycznego, śledczego i administracyjnego w jednym. Uchylanie decyzji przez zasiadających w komisji polityków głosujących przez podniesienie rąk to rzadko spotykana, wręcz egzotyczna sytuacja, a jednak się wydarzyła. To zresztą było głównym powodem jej krytykowania.
Komisja rozpoczęła od mocnego uderzenia. Pierwsze przesłuchania urzędników obciążyły Hannę Gronkiewicz-Waltz, która twierdziła, że trzymała się z daleka od warszawskiej reprywatyzacji. Pokazały także, że w ratuszu działała nieformalna grupa, która decydowała o jej przebiegu. Zeznania urzędników wykazały, że HGW mija się z prawdą, a ona sama otrzymała 6 tys. zł grzywny za unikanie wizyty przed komisją.
W pracy komisji dużo było polityki i publicystyki, a sam przewodniczący Patryk Jaki nie zachowywał się jak bezstronny prowadzący posiedzenia, który chce dojść do prawdy. Raczej jak polityczny oskarżyciel starający się za wszelką cenę udowodnić polityczną tezę.
Dlatego wiele wskazywało na to, że pierwsza formalna decyzja komisji oparta będzie na ogólnikach, które mogą z łatwością się rozsypać po odwołaniu przed sądem.